Kolejne diecezje i konferencje Episkopatu oznajmiają, że od teraz Komunia będzie dla wszystkich. Ale najgorsze jeszcze przed nami. Za moment media zaczną rozjeżdżać kapłanów, którzy się z tym nie zgodzą.
Biskupi, którzy już dawno dopuścili osoby rozwiedzione w ponownych związkach do Eucharystii święcą obecnie triumfy. Kolejne episkopaty – w tym choćby flilipiński – podkreślają, że od teraz przyjmą one zasadę „Komunia dla każdego” i nie będą odmawiać Eucharystii nikomu. I nie ma co ukrywać, po wypowiedziach samego Ojca Świętego, że taka właśnie była papieska wola. Nieostre sformułowania miały właśnie służyć temu, by bez zmiany doktryny zmienić jej zastosowanie w praktyce. Franciszek wcale tego zresztą nie ukrywa. Otwarcie powiedział o tym w samolocie, a jego kazania z ostatnich dni są mocnym wskazaniem przeciwników, czyli osób wiernych prawu.
Ale najgorsze przed nami. Za moment media rzucą się na kapłanów, którzy zachowają wierność Magisterium i będą interpretowali „Amoris laetitia” zgodnie z nim, to znaczy przypominając, że nie ma nic takiego, jak prawo do Eucharystii, i że rozeznanie sumienia – nie oznacza, że każda decyzja staje się dobra, a jedynie, że konieczne jest uwewnętrznienie prawdziwego nauczania Kościoła i życie nim. Ksiądz zatem, który odmówi Eucharystii rozwodnikowi w nowym związku, albo homoseksualiście w związku partnerskim, młodym, którzy żyją na kocią łapę zostanie rozjechany przez media. I dużo trudniej będzie mu zasłonić się nauczaniem Kościoła. To bowiem zostało rozmyte i pozbawione jednoznaczności. Dziennikarze z pasją będą więc cytować – odpowiednio spreparowane – fragmenty nauczania papieskiego, by wymusić od kapłanów odejście od Magisterium Kościoła w jego ciągłości. Rzeczywiste nauczanie Kościoła i samego papieża nie będzie miało przy tym znaczenia. Trudne czasy nadchodzą więc dla kapłanów i wiernych. Trzeba więcej modlitwy, więcej świadectwa, więcej wierności.