Kobiety też walczyły z bolszewikami. Cześć ich pamięci!
Na łamach najnowszego wydania tygodnika „Gazeta Polska”, Małgorzata Gmurczyk-Wrońska przybliża czytelnikom postacie kobiet, które tak samo, jak mężczyźni znacząco wpisały się w historię Bitwy Warszawskiej.
Zaczęło się od Ochotniczej Legii Kobiet, która swoje początki miała już w 1918 roku. Była to regularna i pomocnicza formacja wojskowa dla szeregów Wojska Polskiego. Pierwsze kobiece oddziały powstały z inicjatywy Aleksandry Zagórskiej (z wykształcenia była chemikiem), która zajmowała się produkcją materiałów wybuchowych – pisze Gmurczyk-Wrońska.
Rok później, w marcu 1919 roku w Wilnie powstała już II Ochotnicza Legia Kobiet. Dowódcą został por. Eugeniusz Olejniczak, zastępcą Wanda Gertz.
O Gertz, jej bohaterstwie i obronie Wilna miał nawet pisać na łamach „The Times” reporter ze Stanów Zjednoczonych.
Co kobiety robiły w wojsku? Tak samo, jak mężczyźni były skoszarowane. Zajmowały się głównie pracą wartowniczą przy znaczących obiektach, były biuralistkami w kancelariach, sanitariuszkami, kurierkami, wywiadowczyniami. Cała ich służba trwała 24 godziny, kolejna doba była wolna, ale wypełniona szkoleniami i musztrą.
Warszawski oddział Legii Kobiet w sierpniu 1920 liczył już 900 członkiń. W czasie Bitwy Warszawskiej kobiety należące do oddziału skupiono na froncie w kampaniach piechoty i pododdziale karabinów maszynowych. Ten wątek wykorzystał nawet w swoim filmie „1920. Bitwa Warszawska” Jerzy Hoffman.
Sanitariuszki także samodzielnie organizowały polowe punkty medyczne dla rannych.
„Część z nich po krótkim przeszkoleniu i złożeniu przysięgi zaczynały służbę żołnierską” - zauważa autorka artykułu.
Po czasie, Ochotnicza Legia Kobiet skupiała już ponad 2500 osób. Jej członkini, Maria Wittek, harcerka i członek PPS, która brała udział w obronie Lwowa została odznaczona orderem Virtuti Militari i jako pierwsza kobieta w historii Wojska Polskiego otrzymała stopień generała.
Z bolszewikami walczyła także Julia Piwońska w stopniu podporucznika, Wanda Gałecka-Szmurło pracująca w Straży Kresowej, Leopoldyna Stawecka, Grażyna Lipińska, Stefania Kudelska i wiele, wiele innych.
Najbardziej wstrząsającą historią z tamtych czasów jest morderstwo 21-letniej sanitariuszki Teresy Grodzińskiej, którą zamordowali bolszewicy. Podczas odwrotu naszych wojsk przeprowadzała rannych przez most na rzece Huczwie. Została wzięta do niewoli, przetrzymywana w stodole i finalnie brutalnie zamordowana. Jej przykład pokazuje, że mimo młodego wieku do końca wierna była swoim wartościom. Po wycofaniu wojsk radzieckich miejscowa ludność pochowała jej szczątki. Została pośmiertnie odznaczona orderem Virtuti Militari.
„W okresie międzywojennym pamiętano o Teresie Grodzińskiej. Po II wojnie pamięć o niej niszczono. Teraz powracamy do tych pięknych postaci i przywracamy im należne miejsce w panteonie bohaterów” - napisała na zakończenie swojego artykułu w „Gazecie Polskiej” Małgorzata Gmurczyk-Wrońska.