„Dyplomatyczny” język elity rządzącej, który ujrzał światło dzienne po ujawnieniu afery taśmowej najwyraźniej nie jest domeną jedynie polityków najwyższego szczebla. Okazuje się, że knajackim językiem posługują się także posłanki Platformy Obywatelskiej. O tym, jak Domicela Kopaczewska przy wódce oceniała swoich partyjnych kolegów, pisze dzisiejszy Fakt.
Kopaczewska jest włocławską posłanką Platformy Obywatelskiej. Nie jest popularna ze swojej działalności w polityce krajowej – choć jest wiceprzewodniczącą komisji edukacji – w jej regionie znają ją niemal wszyscy. Dziennik „Fakt” opublikował dziś III część taśm prawdy, na których podczas zakrapianego alkoholem spotkania zorganizowanego w biurze poselskim w wieczór wyborów do Parlamentu Europejskiego posłanka rozmawia z zaufanymi radnymi.
Kopaczewska na partyjnych kolegach i nie tylko, nie pozostawia przysłowiowej suchej nitki.
– Person, któremu wydaje się, że jest gwiazdą. On bez nas by nic nie znaczył! – mówiła o senatorze Andrzeju Personie z PO. To właśnie senator miał stać za pomysłem wystawienia na listach Platformy Otylii Jędrzejczak.
– Person myślał, że on wymyśli Otylię i Otylia tu rozpier...li. (...) Oni na siebie bicz ukręcili tą Otylią – komentowała.
W trakcie rozmowy dostało się także byłemu ministrowi finansów startującego w eurowyborach.
– Ale z kampanią to Rostowski dał dupy niestety, no... na przykład, odpuszczając Włocławek – stwierdził radny Sławomir Bieńkowski, nagrywający rozmowę. – Dla nas lepszy by był Rostowski, bo byśmy mieli na niego wpływ. Na Zwiefkę nie mamy – skwitowała Kopaczewska.
Parlamentarzystka wyraziła swoje ogromne oburzenie wobec działań policji, która śmiała zatrzymać i poddać kontroli na obecność alkoholu jej koleżankę. – Wiesz, że Ania Jakimczak dzwoniła, że ją policja zatrzymała, przed kuratorium? I kazali jej dmuchać? To skur..., no. Sitwa! – grzmiała Kopaczewska.