Podręcznik, który przygotowywany jest dla tak dużej grupy dzieci pochodzących z różnych kultur czy religii, powinien przekazywać przede wszystkim wartości uniwersalne. Zwrócę uwagę, że osoby prawosławne – również chrześcijanie – nie mają tradycji łamania się opłatkiem – tłumaczy w rozmowie z "Rzeczpospolitą" minister edukacji narodowej, odpowiadając na zarzuty Episkopatu.
– Rządowy elementarz jest infantylny i pomija treści wiążące się z małżeństwem i rodziną – krytykował kilka dni temu Episkopat Polski. Zdaniem biskupów pomija on wiele wartości chrześcijańskich i deprecjonuje rolę mężczyzny w rodzinie.
A oto jak osoba stojąca na czele resortu, w którym decyduje się o kształcie edukacji w Polsce skomentowała zarzuty duchownych.
– Dziwi mnie też, dlaczego akurat pierwszy podręcznik, który nie powoduje wyrwy w skromnych budżetach domowych, spotyka się z taką krytyką biskupów. Nie przypominam też sobie, aby równie gorliwie przyglądali się ofercie wydawców komercyjnych – mówił Kluzik–Rostkowska.
– Podręcznik, który przygotowywany jest dla tak dużej grupy dzieci pochodzących z różnych kultur czy religii, powinien przekazywać przede wszystkim wartości uniwersalne. Zwrócę uwagę, że osoby prawosławne – również chrześcijanie – nie mają tradycji łamania się opłatkiem – dodaje.
Na koniec zadanie takie pytanie: "Czy zdaniem biskupów świat stanął na głowie, bo w elementarzu pokazujemy ojca, który nie dość, że pomaga dziecku w odrabianiu lekcji, to jeszcze sprząta?".
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Kluzik-Rostkowska: Zrobię wszystko, by neutralność światopoglądowa polskiej szkoły została zachowana