Powszechne oburzenie przyznaniem Krzyża Kawalerskiego Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polski przedstawicielowi portugalskiej Biedronki nie powinno nas zwalniać z obowiązku poważnej i konstruktywnej dyskusji o patriotyzmie gospodarczym. Najważniejszym elementem debaty powinno być wzywanie konsumentów do kupowania dobrych polskich produktów w dobrych polskich sieciach – postuluje Klub Jagielloński.
Tak wielkiej awantury o odznaczenie dla Pedro Pereiry da Silvy by nie było, gdyby nie kontrowersyjna wypowiedź Ewy Kopacz zachwalającej kilka tygodni temu w Telewizji Publicznej „superwarzywa z Biedronki”. Faktycznie rodzi to poczucie, że zbyt usilnie polskie władze promują portugalską sieć. Tyle, że to odznaczenie jest tylko symbolem: nie niesie za sobą żadnych praktycznych skutków – pisze na łamach portalu jagiellonski24.pl Piotr Trudnowski, członek zarządu Klubu Jagiellońskiego.
Dominacja Biedronki i innych zagranicznych sieci handlowych to fakt: dziś jedynie 11% rynku handlu detalicznego jest w polskich rękach. Zagraniczne sieci dystrybucyjne drenują swoich dostawców, wykorzystując rynkową dominację do narzucania trudnych warunków współpracy. Wreszcie media wielokrotnie informowały o bulwersujących nadużyciach wobec pracowników supermarketów. Tyle tylko, że protesty przeciwko odznaczeniu nie poprawią ani rynkowej sytuacji polskich pracodawców, ani zawodowej doli polskich pracowników. A odznaczenie o którym dyskutujemy to wcale nie tak prestiżowy jak mogłoby się wydawać order V klasy dedykowany cudzoziemcom – zwraca uwagę.
Trudnowski postuluje, by sprawę odznaczenia dla dyrektora Jeronimo Martins Pedro Pereira da Silvy potraktować jako pretekst do poważnej dyskusji na temat prawnych i społecznych aspektów patriotyzmu gospodarczego. Sejmie czeka na czytanie w komisji stworzony przez posłów koalicji projekt ustawy, która mocno ingeruje w dzisiejsze działania sieci handlowych wobec polskich dostawców. UOKiK odmówił zajęcia się tematem pożyczek Banku Światowego i Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju dla Lidla i Kauflanda. Nasila się zjawisko „polishwashingu” – promowania się przez zagraniczne koncerny poprzez odniesienia do polskiej tradycji i eksponowanie polskich barw narodowych w kampaniach reklamowych – wylicza przedstawiciel Klubu Jagiellońskiego. Każdy z tych wątków jest dla sytuacji polskich przedsiębiorców ważniejszy, niż symboliczne odznaczenie przedstawiciela portugalskiej firmy. O nich powinniśmy dyskutować – przekonuje.
Istotna grupa Polaków, według różnych badań od 40 do nawet 90% badanych, deklaruje postawy patriotyzmu gospodarczego. Problem w tym, że nie mają dziś skąd czerpać wiedzy o tym, jakie firmy są polskie, a jakie zostały przejęte przez zagraniczny kapitał – twierdzi Trudnowski. Choć w światowej literaturze zjawisko etnocentryzmu konsumenckiego ma ambiwalentne konotacje, to w polskim przypadku wydaje się zdecydowanie pozytywne. Jak pokazują badania dotyczy w największym stopniu mieszkańców większych miast deklarujących bardzo korzystną sytuację materialną. „Gospodarczy patrioci” częściej niż inni kupują też na bazarach i targowiskach, a rzadziej w dyskontach. Wreszcie, przekonanie o słuszności wybierania polskich produktów jest pozytywnie skorelowane ze świadomością konsumencką również w innych obszarach: klienci wybierają polskie produkty żywnościowe, ponieważ postrzegają je jako zdrowsze – wylicza członek zarządu Klubu Jagiellońskiego.
Emocje związane z odznaczeniem dla dyrektora Biedronki są zrozumiałe. Patriotyzm konsumencki w Polsce się nasila. Najbardziej charakterystyczny jest dla rozwiniętych narodów i gospodarek. To bardzo dobrze, że jest coraz wyraźniej obecny w polskiej debacie – twierdzi Trudnowski. Powinniśmy się dziś jednak koncentrować przede wszystkim na promowaniu pozytywnych przykładów polskich firm i edukowaniu konsumentów o zaletach wspierania rodzimej gospodarki. Najlepsze co może zrobić każdy, kogo order dla przedstawiciela portugalskiego koncernu oburzył, to zmiana własnych nawyków zakupowych. Jeżeli zaczniemy konsekwentnie kupować dobre polskie produkty w dobrych polskich sklepach, to wcześniej czy później to nie portugalska, a polska firma stanie się największym w kraju pracodawcą. Repolonizacja polskiej gospodarki to kwestia naszych codziennych, zakupowych wyborów – podsumowuje.