– Pamiętam reakcje moich dzieci i ich znajomych po katastrofie smoleńskiej. Dla nich to było szokiem, że po katastrofie zobaczyli innego prezydenta i że to, co widzieli i słyszeli, to był zupełnie inny prezydent, niż widzieli z mainstreamu. To był wspaniały prezydent, z którego można było być dumnym i pod wpływem szoku zobaczyli kłamstwa, którymi byli karmieni – powiedziała dziennikarka "Gazety Polskiej” Dorota Kania.
Dziennikarka powiedziała, że po katastrofie smoleńskiej bardzo duże znaczenie miał drugi obieg informacji. Jak dodała, młodzi ludzie uaktywnili się pod wpływem medialnego kłamstwa. – Dla mnie bardzo dużym przeżyciem było lato 2010 roku i krzyż. To, co działo się na Krakowskim Przedmieściu, to były dantejskie sceny. Można powiedzieć, że to było opętanie. Knajpa była otwarta na rogu, a ci młodzi ludzie pili coraz więcej alkoholu – wspominała.
Kania odniosła się również do tegorocznych obchodów 6. rocznicy katastrofy smoleńskiej. Według niej, to były zupełnie inne obchody niż w przeszłości, ponieważ miały oprawę państwową. Jak dodała, na Krakowskim Przedmieściu można było poczuć specyficzną atmosferę. – To się czuję, jakby się było u siebie. Ci ludzie rozpoznają się wzajemnie, rozpoznają dziennikarzy. W takich dniach człowiek utwierdza się w przekonaniu, że warto robić to, co się robi. Ludzie podchodzili i dziękowali – powiedziała.
Dziennikarka powiedziała również, że ludzie wyrażali niezwykłą wdzięczność pod adresem "Gazety Polskiej” i Telewizji Republika. Jej zdaniem medialny "przemysł pogardy” został uruchomiony już w dniu katastrofy. – Nie zapomnę wpisu doradcy prezydenta Komorowskiego Romana Kuźniara, który zasugerował już w dniu katastrofy, że to prezydent kazał lądować. To, co się stało wieczorem, jak przeczytałam, co się działo na portalach mainstreamu, to zobaczyłam, jak w dalszym ciągu resztkami sił usiłują się nasi koledzy dziennikarze tej propagandy trzymać. Na portalu tvn24 zobaczyłam, że nie należało lądować, że piloci byli z łapanki – stwierdziła.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Macierewicz w TV Republika: Przebaczenie musi nastąpić, ale najpierw musi przyjść prawda