– Są to dowody demoralizacji dużej części klasy politycznej, a to powinno doprowadzić do bardzo głębokich zmian w kraju – ocenił Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej. Prezes PiS wyraził nadzieję, że będzie taki moment, że aferę taśmową "będzie można zbadać na oczach opinii publicznej”.
– We wrześniu poprzedniego roku PiS złożyło wniosek o komisję śledczą. Wczoraj pojawiły się nowe doniesienia i nic, cisza – mówił Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej. Jego zdaniem nowe fakty ws. afery taśmowej, pokazują, że pewne elementy władzy są poza demokratyczną kontrolą. – Będziemy się domagać wyjaśnienia i debaty w Sejmie – zapowiedział prezes PiS.
– Stan, który jest dziś, to stan pozwalający sądzić, że rządzący Polską w ogóle nie powinni uczestniczyć w życiu publicznym. Ten stan nie może się utrzymywać, bo jest szkodliwy dla demokracji w Polsce. Cała sytuacja bije w interesy samych Polaków – wyjaśniał Kaczyński.
Jego zadaniem „mamy dowody demoralizacji dużej części klasy politycznej, a to powinno doprowadzić do bardzo głębokich zmian w kraju”. – Mam nadzieję, że będzie taki moment, że będzie można zbadać tę sprawę na oczach opinii publicznej. Prawem obywateli jest dostęp do informacji, sfera tajności powinna być bardzo ograniczona – ocenił Kaczyński.
Prezes PiS podziękował mediom, które ujawniły kolejne informacje ws. afery i komentują sprawę. Wśród nich wymienił przede wszystkim Telewizję Republika.
Konwencja do TK
Dopytywany o konwencję tzw. „antyprzemocową”, prezes PiS stwierdził, że konwencja powinna zostać skierowana do Trybunału Konstytucyjnego, bo budzi wiele wątpliwości prawnych. – Prezydent nie powinien tego podpisywać, bo konwencja ma podważyć fundamenty kultury i cywilizacji, w której żyjemy. Jesteśmy przeciw stosowaniu przemocy wobec kobiet i jeśli będzie taka potrzeba, zaostrzymy przepisy chroniące polskie kobiety – wyjaśniał.
Kaczyński: Atak Newsweeka przypomina mi 68. rok
Odnosząc się do publikacji tygodnika Newsweek, Jarosław Kaczyński stwierdził, że tygodnik posunął się w atakach na PiS i Andrzeja Dudę do tego stopnia, że przypomina mu to 1968 rok. – Doskonale pamiętam te lata. Wobec tego w ogóle nie ma co tego komentować – dodał.