Jeżeli mamy szukać myśli, która otworzyłaby nas na przeżycie Świąt Zmartwychwstania Pańskiego, to musi być ta jedna: gotowość do tego, aby poznawać prawdę, za nią iść i jej bronić – z abp. MARKIEM JĘDRASZEWSKIM, metropolitą krakowskim i przewodniczącym Komisji ds. katechezy, szkół i uniwersytetów Rady Konferencji Episkopatów Europy, rozmawia Adam Sosnowski w świątecznym wydaniu tygodnika "Gazeta Polska".
Księże Arcybiskupie, spotykamy się w Barcelonie na sympozjum Rady Konferencji Episkopatów Europy, podczas której jej uczestnicy – biskupi, duszpasterze i wierni świeccy – zastanawiają się nad rolą młodych w Kościele. Ale czy przyszłość Kościoła leży w Europie? A może jednak w Afryce, gdzie jest największy przyrost wiernych, podczas gdy Europa Zachodnia zdaje się wymierać duchowo?
W tym kontekście mówi się również o Azji i Ameryce Południowej. Oczywiście, przyglądając się tym kontynentom, widać na nich ogromny dynamizm wiary oraz gotowość do poświęceń i świadczenia o Chrystusie, co, niestety, w przypadku Europy, a zwłaszcza Europy Zachodniej, nie jest już takie częste – ona się wycofuje z kultury i tradycji chrześcijańskiej. Wartości chrześcijańskie zaczyna się zastępować innym sformułowaniem, na przykład tzw. wartościami europejskimi. Próbując jednak przeanalizować, co te ostatnie naprawdę znaczą, można szybko odkryć, że są one de facto antywartościami. Chrześcijaństwo jest przecież związane z najgłębiej rozumianym humanizmem, tymczasem pośród tzw. wartości europejskich głosi się na przykład prawo kobiet do zabijania własnych nienarodzonych dzieci czy prawo do eutanazji. W tym sensie Europa staje się programowo antychrześcijańska. Jeśli za tym narzucanym przez nowoczesne elity trendem pójdzie pewna bierność mieszkańców Europy Zachodniej, to wówczas trzeba będzie z przykrością stwierdzić, że chrześcijaństwo w niej umiera. Ale to są jedynie nasze prognozy czysto ludzkie i pesymistyczne. Nad tym jednak czuwa jeszcze Opatrzność Boża, w której działanie nie można absolutnie zwątpić, a przykłady Jej działania, zupełnie niezgodnego z ludzkimi prognozami, można dostrzec od wieków aż po nasze dni.
Niemniej ta bierność, o której Ksiądz Arcybiskup wspomniał, niewątpliwie występuje. Rozmawiałem tu na przykład z księdzem z Holandii, który z żalem stwierdza, że w jego kraju w niedziele kościoły są puste. Kim lub czym Opatrzność Boża może przeciwdziałać tej zapaści? Gdzie są Jej narzędzia?
Zadał Pan ważne pytanie i mam nadzieję, że będzie ono jasno sformułowane podczas debaty w Kościele. Podczas spotkania CCEE w Barcelonie pokazano nam świadectwa młodych ludzi, którzy przybyli do niej z różnych części świata. Ich wypowiedzi, szczere i bez jakichkolwiek zahamowań, uświadomiły nam, jak świat młodych potrafi być daleko od Pana Boga, jak potrafi być na Niego zobojętniały. Ci młodzi uciekają od problemów, chcą żyć tylko bieżącą chwilą, która ma im dać maksimum przyjemności. Uciekają od tej nieuniknionej prawdy, że kiedyś doświadczą starzenia się, przemijania i śmierci. Nie chcą tego przyjąć, a tym bardziej nie stawiają sobie na serio pytania, że może jednak po śmierci coś jest. To z kolei świadczy o tym, jak dalece pogańska stała się już Europa. W jakiejś mierze po 2000 latach na nowo trzeba energicznie podjąć trud ewangelizacji. Przed wiekami to się udało, mimo wielu prześladowań chrześcijan – ale to oni ostatecznie zwyciężyli. I jestem pewien, że nie zabraknie w Europie ludzi, którzy będą świadczyć o Chrystusie do końca. Jesteśmy akurat w Barcelonie; właśnie Hiszpania jest dobrym przykładem współczesnego poświęcenia wyznawców Chrystusa, bo tutaj przecież na początku lat 30. XX wieku panowała ogromna, niezwykle okrutna zawierucha antychrześcijańska. Od tego zaczęła się wojna domowa. Wmówiono nam potem, że winnym tego wszystkiego był zły generał Franco, który dusił wolność obywateli Hiszpanii, tymczasem było wręcz odwrotnie. To właśnie ruchy anarchistyczne, komunistyczne czy trockistowskie robiły wszystko, aby mordować ludzi wierzących, biskupów, księży i zakonnice. Dopiero dzisiaj powoli ta prawda zostaje odzyskiwana przez społeczeństwa Hiszpanii i Europy. Jestem przekonany, że – tak jak kiedyś – krew męczenników da zasiew nowej nadziei i dobrą przyszłość Kościoła.
Ksiądz Arcybiskup podał doskonały przykład tego, jak zakłamywana jest historiografia w duchu antychrześcijańskim. To nie tylko hiszpańska wojna domowa, lecz także rewolucja francuska, której brutalne morderstwa zostały przez ustawiczną propagandę przedstawione jako zew wolności uciśnionego narodu, czy Oświecenie ogłaszające śmierć Boga i Kościoła.
Niewątpliwie tak jest, z tym małym zastrzeżeniem, że to Oświecenie francuskie całkiem odwróciło się od Boga, podczas gdy Oświecenie angielsko-amerykańskie nie było tak jednoznacznie skierowanie przeciwko Bogu. Było bardziej deistyczne, niemniej starało się budować porządek społeczny na Bogu i transcendencji. Natomiast Oświecenie francuskie było zdecydowanie antykościelne, antychrześcijańskie. Tak zwana Wielka Rewolucja Francuska była wielką szkołą, polem doświadczalnym dla tego, co się później wydarzyło w Europie pierwszej połowy XX wieku. Myślę tutaj o rewolucji październikowej w Rosji czy o ruchu nazistów w hitlerowskich Niemczech. Wszystkie zbrodnie przeciwko ludzkości, które miały miejsce w Europie pierwszej połowy XX wieku, były zwielokrotnieniem tej walki z Bogiem i drugim człowiekiem, która wydarzyła się pod koniec XVIII wieku we Francji.
(...)
Zdając sobie sprawę z całkiem innej skali, zapytam, czy zdaniem Księdza Arcybiskupa Polska na mapie Europy może lub może nawet powinna być taką wyspą?
Rzeczywiście, mówiłem tylko o klasztorze Montserrat jako wysepce na bardzo zlaicyzowanej ziemi katalońskiej. Mówiąc natomiast o Polsce, mamy na myśli kulturę pewnego narodu, który wciąż w wielkiej mierze jest wewnętrznie tożsamy – i to na gruncie chrześcijańskich wartości. W świetle doświadczeń z ubiegłego roku, czyli 1050. rocznicy Chrztu Polski, naród nasz jakby na nowo odzyskuje pamięć o swoich korzeniach. Również Światowe Dni Młodzieży pokazały, jak ogromny potencjał tkwi w naszym narodzie. Pod tym względem Polska jest wielką wyspą nadziei dla reszty Europy.
Należy zatem trwać przy wartościach ewangelicznych, gdyż tylko to na dłuższą metę może budować Kościół i wzmacniać naród. Z drugiej strony jednak często słychać głosy, że gdyby się poluzowało trochę doktrynę, to kościoły na powrót by się zapełniły. W tym duchu niedawno niemiecki biskup Fürst zaproponował, aby wprowadzić diakonat dla kobiet jako pierwszy stopień święceń kapłańskich…
Pierwsza moja uwaga jest taka, że w myśl ostatnich rozważań teologicznych diakonat nie jest pierwszym stopniem święceń kapłańskich. Święceń tak, ale nie kapłańskich. Natomiast samo nastawienie, że należy zrobić coś nowego lub zmienić coś w doktrynie Kościoła, aby ludzie na nowo zapełnili nasze kościoły, jest bardzo naiwne. Najlepszą odpowiedzią jest to, co się dzieje z kościołami protestanckimi. Oni ciągle szukają czegoś nowego, już dawno temu otworzyli się między innymi na kapłaństwo kobiet, a teraz na lobby homoseksualne. Im bardziej się na to otwierają, tym więcej tracą, tracą przede wszystkim swoją chrześcijańską tożsamość, a ich kościoły są coraz bardziej puste i bez przyszłości.
(...)
Kto szuka prawdy, szuka Boga. W tym sensie prawda jest również drogą do zbawienia, ale jest to pojęcie, które w ogóle już się nie pojawia w dyskursie publicznym. A jesteśmy tuż przed Świętami Wielkanocy.
Jeżeli wycina się z myślenia człowieka wymiar religijny, jeżeli w ramach poprawności politycznej stwierdza się, że religijność jest sprawą niemożliwą dla człowieka oświeconego i co najwyżej może mieć miejsce tylko w życiu prywatnym, to jasną jest rzeczą, że nie można mówić o zbawieniu. To pojęcie ściśle wiąże się z religią, a dokładniej z chrześcijaństwem. Ale jeśli z nim się walczy, to walczy się również ze zbawieniem. Walczy się albo wprost, albo przez przemilczenie.
Skoro pojawił się wątek Wielkanocy, a rozmawiamy w Barcelonie, to muszę stwierdzić, że niewiele tutaj widać postnych akcentów, oprócz oczywiście tych w samych kościołach...
To miasto jest jedną ze stolic pogaństwa i desakralizacji we współczesnej Europie. Tu nie ma być atmosfery postu, tu wszyscy mają się bawić. Tymczasem post zachęca do autorefleksji, przemyśleń, modlitwy i wstrzemięźliwości. Dziś programowo odchodzi się od takiej postawy, więc trudno ją na zewnątrz zauważyć. Wracamy znowu do prawdy. Proszę zwrócić uwagę, że od samego początku dziejów chrześcijaństwa, od Zmartwychwstania Chrystusa, powstał bardzo ważny spór o prawdę. Arcykapłani żydowscy dali pieniądze żołnierzom strzegącym grobu Chrystusa, którzy mieli mówić, że usnęli, a apostołowie w tym czasie wykradli ciało. Od samego początku wokół Zmartwychwstania roztaczano kłamstwo. I święty Mateusz zwraca uwagę, że ta kłamliwa narracja dalej trwa [Mt 28, 15]. Chrześcijaństwo zatem od samego początku jest jedną wielką walką o prawdę, również tę o Bogu i o człowieku. Jeżeli mamy szukać myśli, która by podsumowała naszą rozmowę i otworzyła nas na przeżycie Świąt Zmartwychwstania Pańskiego, to musi być ta jedna: gotowość do tego, aby poznawać prawdę, za nią iść i jej bronić. Tej postawy oczekuje od nas Pan Jezus i tylko ona daje nam szansę wyzwolenia się z naszych słabości i grzechów. Jest to jedyna droga pozwalająca przekształcać świat i czynić z niego dużo lepsze miejsce przeniknięte Ewangelią. Jest w nas tęsknota za prawdą, mówi nam o tym sumienie, i nie można tego odrzucić czy lekceważyć. Przeciwnie, należy się dać prowadzić Chrystusowi, jak ci dwaj uczniowie w drodze do Emaus, będący pełni egzystencjalnego zwątpienia. Jednak w momencie, gdy otwarły im się oczy i uwierzyli, że naprawdę spotkali Zmartwychwstałego Chrystusa, ich życie się radykalnie zmieniło. Tego z całego serca wszystkim życzę.
CAŁY WYWIAD CZYTAJ W ŚWIĄTECZNYM WYDANIU "GAZETY POLSKIEJ"