Po roku współrządzenia Polską Koalicja Obywatelske prezentuje z dumą wyniki sondażu, według którego ich poparcie wzrosło do 37,4%. Na pierwszy rzut oka mają powody do radości, ale jak się bliżej przyjrzeć, to raczej powodów do świętowania brak. Wyniki różnych sondażowni nie zostawiają złudzeń.
Zmniejszenie poparcia dla koalicjantów takich jak Trzecia Droga i Lewica to nie sukces, tylko polityczne harakiri! KO działa jak złodziej w nocy — zgarnęła punkty, ale tak naprawdę wypycha swoich sojuszników za burtę.
W sondażach KO urosła, ale co z tego, skoro ich koalicjanci niemalże wypadli z gry? Trzecia Droga znalazła się poniżej progu wyborczego z żałosnym 7,5% (tracąc niemal połowę wyborców), a Lewica spadła na 6,3% (tracąc niemal jedną trzecią swoich sympatyków).
To jak „premia” za rok współrządzenia - ironizuje były polityk Lewicy.
Sumarycznie, biorąc pod uwagę notowanie sondażowe koalicjantów Tuska, wynik sprzed roku wyniósł 53,7 %. Po roku rządów 51,2 %, czyli o 2,5 % mniej. Tyle mówi już tylko arytmetyka szkolna, która nie daje powodów do koalicyjnego uśmiechu, ale jeśli weźmiemy pod uwagę arytmetykę sejmową, a tylko taka decyduje o obliczu sejmowych mandatów, to sytuacja dla koalicji Koalicji Obywatelskiej w rządzie wygląda dramatycznie. Gdyby wybory odbyły się dzisiaj, to 53,7 % w październiku 2023 zostałby koalicji 43,7%! W przeliczeniu na mandaty łącznie 205 (192 KO i 13 Nowa Lewica). 195 mandatów uzyskałoby Prawo i Sprawiedliwość, a 60 Konfederacja. Gdyby zawarły umowę koalicyjną w nowym Sejmie miałyby 255 mandatów.
Trzecia Droga już poza Sejmem, Lewica ledwo zipie, a KO mówi „Dziękujemy za zaufanie, pracujemy dalej!” Serio? Pracują dalej nad czym? Nad pogrzebem koalicji? - mówi nam - proszący o anonimowość - polityk lokalnych struktur PSL .
Gdyby wybory były dzisiaj, KO miałaby poważny problem ze znalezieniem większości koalicyjnej. Skąd wziąć partnerów, skoro rozpycha się łokciami i marginalizuje sojuszników? KO może dziękować za wzrost poparcia, ale co z tego, skoro bez koalicjantów nie są w stanie rządzić. Polityka, która miała być „zmianą,” okazuje się festiwalem pyrrusowych zwycięstw.
Źródło: Republika