Zarówno przedstawiciele UE, jak i ekipy 13 grudnia nie potrafią wskazać, dlaczego Komisja Europejska kończy wszczętą przeciwko Polsce 7 lat temu procedurę ze względu na rzekome zagrożenie rządów prawa. Kłopotów z odpowiedzią na tę zagadkę nie ma tylko, jak zwykle elokwentna i błyskotliwa, była następczyni Tuska. Dla Ewy Kopacz, to "prosta sprawa". Oznajmiła, że chodzi o... uśmiechniętych Polaków.
We wtorek w Katowicach ruszył 16. Europejski Kongres Gospodarczy, w którego inauguracji udział wzięli premier Donald Tusk oraz szefowa KE, która jest jednocześnie kandydatką Europejskiej Partii Ludowej do ponownego objęcia tego stanowiska w kolejnej kadencji.
Von der Leyen pytana przez dziennikarzy o powody, dla których zostało zapowiedziane zakończenie procedury z art. 7, powiedziała, że "to przywództwo rządu RP doprowadziło nas do tego miejsca".
"I jest to ciężka praca samych Polaków, którzy pracują na rzecz przywrócenia rządów prawa i funkcjonującej demokracji", dodała.
Szefowa KE pytana, co się zmieniło z perspektywy KE i czy jest to związane z konkretnymi działaniami rządu w Polsce, powiedziała, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy KE widziała pracę polskiego rządu na rzecz przywrócenia praworządności w kraju.
Konkretnych zmian nie potrafią przedstawić także przedstawiciele partii w Polsce rządzących. O powód zamknięcia procedury wobec Polski pytana była była premier Ewa Kopacz. Stwierdziła, że to "prosta sprawa", bo widzi "więcej uśmiechniętych ludzi na ulicach". Na uwagi, że nie o uśmiech a o praworządność podobno chodziło, stwierdziła: "Nieszczęśliwy człowiek się uśmiecha? No nie uśmiecha się".
Ewa Kopacz, była premier z PO, wprost: nowy rząd nie przywrócił praworządności, ale procedura z art. 7 traktatu unijnego została zamknięta, bo „Polacy od 6 miesięcy uśmiechają się”.
— Hity w sieci (@Hitywsieci) May 7, 2024
😳😳😳 pic.twitter.com/OGZQsDzduf