Gościem Ilony Januszewskiej w programie "TweetUp" była wielka gwiazda polskiej sceny muzycznej, Krzysztof Cugowski, wokalista „Budki suflera”.
Cugowski odpowiadał na pytania internautów, opowiadając przy tym o swojej karierze.
-Nagrałem w życiu ok. 400 piosenek, są wśród nich piosenki, które lubię, te, które są mi obojętnie i te,których nie lubię. I nie powiem, których nie lubię. Mogę powiedzieć, jedynie, która z nich jest dla mnie najważniejsza. To "Sen o dolinie", to dzięki niej staliśmy się znani na polskiej scenie muzycznej, ta piosenka ma ogromne znaczenie dla zespołu i dla mnie.
Wokalista odniósł się też do sytuacji w czasie pandemii.
Wydaliśmy nową płytę i mielimy plany na dużą promocję, ale przez całą sytuację kwarantanny, ta promocja była taka, jak być mogla, czyli mała. W tym czasie też grałem koncerty bez publiczności. Dziwnie się gra bez publiczności. W swoim życiu zagrałem kilkanaście koncertów bez publiczności, czy to w telewizji, czy w radiofonii, ale gra się dziwnie, wtedy jedynymi widzami są kamerzyści i ekipa techniczna.
Wspomniał również o politycznym epizodzie.
Byłem senatorem VI kadencji. Byłem amatorem, kiedy zaproponowali mi ,żebym kandydował do senatu. Ale miałem wtedy 56 lat, pomyślałem, z może fajnie by było zrobić cos szerzej w jesieni życia. Dostałem się do senatu. Byłem wtedy jak wielu innych mamiony "POPiSem" koalicją, która dziś wydaje się niemożliwa, ja też się dałem wtedy trochę nabrać, bo dwa dni po wyborach okazało się, że z tego nic nie będzie. [...] Po dwóch latach z ulgą zakończyłem działalność polityczną. Choć mam z tego okresu też kilku kolegów, z którymi mam do tej pory dobre kontakty, z którymi się spotykam. Np. profesor Zbigniew Rau, był moim „kolegą z ławki”. Bardzo Cię pozdrawiam Zbyszku, mam nadzieje, że teraz też sobie świetnie poradzisz na stanowisku ministra spraw zagranicznych, bo senatorem byłeś świetnym.