W „Republice na Żywo” gościem Macieja Wolnego był Jerzy Zelnik, aktor, który opowiadał o corocznej kweście na Powązkach.
– W ostatnich latach trochę mniej się udzielałem przy zbiórce pieniędzy na Powązkach. Wpłynęły na to moje plany rodzinne, wyjazdy, ale w tym roku wracam. Kiedyś zbieraliśmy również pieniądze na innych cmentarzach chrześcijańskich, protestanckich, augsburskich. Po co to robimy? Jako znane twarze liczymy na przychylność odwiedzających cmentarze i zbieramy pieniądze na bardzo ważne cele, by utrzymać w dobrym stanie te pomniku kultury, bo Powązki to też dziedzictwo kulturalne. Tam się znajduje wiele rzeźb, które mają charakter artystyczny, nie tylko religijny. Dbając o to dbamy o naszą kulturę. Jak często powtarzam dowodem osobistym każdego narodu jest jego kultura – powiedział Jerzy Zelnik.
– Zbieramy niemałe pieniądze, ja nigdy nie byłem rekordzistą, pamiętam, że Alina Janowska była mistrzynią w tej dziedzinie. Koledzy na ogół stoją w miejscach najliczniej odwiedzanych, ja się lubię zagłębiać w boczne alejki, często spotykam tam życzliwych ludzi. Mam zawsze kilka celów, poza kwestą, zapalić znicz na grobach przyjaciół, ludzi, których wysoko ceniłem. Są to często spotkania ciekawe międzyludzko – dodał aktor.
– Jeżeli tracimy pamięć o zmarłych to przestajemy być narodem. Jeśli nie pamiętamy o tych, którzy dali nam wolność, miłość, wychowali nas, stawali się dla nas wzorem, albo towarzyszy naszej drodze życiowej. Jeśli o nich zapominamy to nie ma tej ciągłości. W końcu te 40-kilka pokoleń Polaków pracowało na siebie, już od czasów Mieszka – zakończył gość programu.