Jerzy Owsiak i jego strategia obronna przed prawdą
Jerzy Owsiak po raz kolejny obnaża swoje prawdziwe oblicze, które odbiega od wizerunku dobrodusznego „filantropa”. W obliczu pytań o rozliczenia finansowe oraz kontrowersje wokół przeznaczenia środków, sięga po sprawdzoną strategię: przedstawia się jako ofiara nienawiści, ataków oraz gróźb. Jednak za fasadą emocjonalnych wystąpień i medialnych deklaracji, kryje się obraz osoby, która sama nie stroni od języka agresji i pomówień.
Lider WOŚP, Jerzy Owsiak, opublikował na swoim profilu na platformie X dramatycznie brzmiący wpis, który ma świadczyć o tym, że w wyniku pytań dziennikarzy o rozliczenie środków na pomoc powodzianom, jest przedmiotem ataków oraz gróźb. Kłamliwie sugeruje w nich, że może to mieć związek z akcją Klubów „Gazety Polskiej” oraz fanów Telewizji Republika „Nie daję Owsiakowi, wspieram Republikę”.
- Dzisiaj to kolejna groźba w naszą stronę. Od kilku dni jest podobnie. Groźby bardzo konkretne, z bombą w tle i utylizacją mojej osoby
– napisał kontrowersyjny showman.
W kolejnych zdaniach posunął się do otwartych oskarżeń oraz insynuacji wobec mediów, które od lat obiektywnie, ale również krytycznie, odnoszą się do działalności jego fundacji WOŚP.
- Jeżeli nie dożyję jutra, to pamiętajcie – kto szczuł, kto nakręcał tę nieprawdopodobną spiralę kłamstwa i nienawiści, kto sączył tę nienawiść w swoich newsach
- napisał Owsiak, nie szczędząc przy tym bezpodstawnych zarzutów.
On wie jak wzbudzić współczucie
Owsiak doskonale wie, jak wykorzystać emocje i manipulować opinią publiczną. Gdy pojawiają się trudne pytania dotyczące finansów jego fundacji, zamiast transparentnych wyjaśnień oraz przedstawienia dokumentów, opinia publiczna zawsze otrzymuje medialny spektakl, gdzie szef WOŚP odgrywa rolę prześladowanego dobroczyńcy.
Tymczasem zarzuty wobec jego działalności nie są bezpodstawne, a przynajmniej mają prawo budzić wątpliwości. Rozliczenie się przez niego ze środków publicznych, które otrzymał na pomoc powodzianom, nie jest jego prawem oraz przywilejem, ale obowiązkiem. Nawet jeśli w obronę wziął go na portalu X, sam premier Donald Tusk.
Dość przypomnieć, że zapadło co najmniej 8 orzeczeń sądów administracyjnych, które obligowały WOŚP do ujawnienia dokumentów finansowych, ale lider tej organizacji, Jerzy Owsiak, miał je za nic - do dzisiaj nie zostały wykonane.
Szczuł na dziennikarzy Telewizji Republika
Wielokrotnie widzieliśmy ten sam scenariusz. Gdy Owsiak zostaje skonfrontowany z pytaniami o pieniądze, natychmiast podnosi alarm o rzekomych groźbach i hejcie. Nie można wykluczyć, że faktycznie takie groźby się pojawiają – każda tego typu sytuacja powinna zostać zbadana przez organy ścigania. Jednak nagłaśnianie sprawy w taki sposób, by obarczać winą konkretne media, jest niczym innym jak próbą wywołania współczucia i skierowania uwagi na poboczne wątki.
Warto jednak przypomnieć, że to sam Jerzy Owsiak niejednokrotnie używał języka nienawiści wobec swoich krytyków. Robił to na antenie swojej telewizji internetowej.
- Gdziekolwiek spotkacie Telewizję Republikę, gońcie dziadygów! To zła telewizja, która sączy tylko nienawiść. Nienawiść, nienawiść, nienawiść
– apelował, co jest ewidentnym przykładem nawoływania do agresji wobec dziennikarzy, którzy mają odwagę zadawać trudne pytania.
Tomasz Sakiewicz, prezes i redaktor naczelny Telewizji Republika, nie ukrywa, że redakcja regularnie otrzymuje groźby, które są zgłaszane na policję, ale nic z tego nie wynika.
- To, że oni w ogóle nie reagują na groźby zabicia mnie lub moich dziennikarzy, świadczy o nich. Ja zawsze apeluję, żeby dogadywać się i nie powodować napięcia, które może przerodzić się w przemoc
– powiedział dzisiaj na antenie swojej stacji.
Czy to już początek końca?
Jerzy Owsiak przez wiele lat korzystał z parasola ochronnego mediów głównego nurtu, które kreowały go na autorytet moralny i społecznika. Jednak zmieniający się krajobraz medialny, w którym coraz większą rolę odgrywają niezależne media, obnaża niewygodne fakty dotyczące działalności WOŚP i jej lidera. Społeczeństwo ma prawo wiedzieć, na co przeznaczane są publiczne pieniądze, zwłaszcza kiedy nie trafiają one do poszkodowanych powodzian.
Strategia Owsiaka opiera się na rozgrywaniu emocji – gdy pytania stają się zbyt niewygodne, pojawia się narracja o byciu prześladowanym i zastraszanym. Tymczasem to właśnie jego własne słowa i czyny budzą wątpliwości. Kreowanie się na ofiarę to taktyka skuteczna w krótkiej perspektywie, ale na dłuższą metę może prowadzić do utraty zaufania społecznego. A w przypadku organizacji charytatywnej, której działalność opiera się na zaufaniu i wsparciu obywateli, utrata tego zaufania może okazać się początkiem końca. I tak właśnie koniec obserwujemy.
Źródło: Republika, x.com
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.