Bardzo długo trzymano go w telewizji publicznej, bo był po prostu użyteczny dla wielu polityków. On robił dla nich brzydką robotę, a oni płacili mu fortunę – w ten sposób do osoby Tomasza Lisa odniósł się Sławomir Jastrzębowski.
Nie milkną echa przyznania przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich tytułu "Hieny roku"redaktorowi naczelnemu "Newsweeka" Tomaszowi Lisowi. Jego wpisy na Twitterze pokazują dwie rzeczy: że wciąż o anty-nagrodzie nie może zapomnieć i to, jak bardzo na nią zasłużył.
Kilkanaście godzin temu, kiedy Polacy jeszcze świętowali Tomasz Lis napisał, że lepiej być hieną niż szmatą. Widać nawet przy świątecznym stole przyznane "wyróżnienie" nie dawało mu spokoju.
Lepiej być hieną niż szmatą :)
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) grudzień 26, 2015
W ocenie Sławomira Jastrzębowski tytuł "Hieny roku" doskonale do Lisa pasuje. – Nie mam najmniejszych wątpliwości, że Tomasz Lis jest hieną i zakałą polskiego dziennikarstwa. To żaden dziennikarz, tylko zwykły, prymitywny, partyjny, propagandysta. To widać jak na dłoni w każdym jego programie i tekście. Jego niechęć, chorobliwa nienawiść do określonych partii, ugrupowań i ludzi zaczyna wyglądać na jakąś aberrację. Bardzo długo trzymano go w telewizji publicznej, bo był po prostu użyteczny dla wielu polityków – ocenił Jastrzębowski. Jak dodał, Lis robił dla nich brzydką robotę, a oni płacili mu za to fortunę.
Zdaniem dziennikarza, po absolutnym skandalu z Kingą Dudą, Lis powinien być natychmiast wyrzucony z każdej szanującej się telewizji. Jastrzębowski dodał, nie wyleciał, bo ze względu na swoją przydatność dla pewnych środowisk, był nietykalny.
– Myślę, że po wyrzuceniu go z telewizji może stać się sztandarową postacią reprezentującą interesy Niemców w polskich mediach, co utrwali w polskim społeczeństwie jego haniebny wizerunek. Swoją drogą to bardzo ciekawy przypadek, kiedy dobry kiedyś dziennikarz dla kariery i pieniędzy stoczył się na samo dno - kwituje.