Znana aktorka Krystyna Janda najwyraźniej wybaczyła już prezydentowi Warszawy, Rafałowi Trzaskowskiemu, że nie przyznał jej fundacji środków na letni teatr.
Wszak, jak pisał Juliusz Słowacki w tragedii Lilla Weneda: „Nie czas żałować róż, kiedy płoną lasy”. Nie czas żałować letniego teatru, gdy trzeba odsunąć PiS od władzy. Na przykład poprzez udzielenie wywiadu „Gazecie Wyborczej” i roztoczenie przed czytelnikami straszliwej wizji Polski po ewentualnej wygranej Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich.
– Jeżeli pan Duda zostałby prezydentem na kolejną kadencję, to nadziei nie ma żadnej. To byłby tunel bez światełka. I wielu ludzi już to rozumie- straszyła Janda. Aktorka postanowiła zaatakować również ministra Piotra Glińskiego.
– Wszystkie decyzje [szefa MKiDN- red.] są czysto partyjne, czysto ideologiczne, propagandowe. To świadome niszczenie czegoś, co mitycznie zagraża ideom, które przyświecają temu nowemu rządowi i tej nowej Polsce, która ma być zbudowana- stwierdziła. Dziennik z Czerskiej zapytał Krystynę Jandę wprost o to, jak żyje jej się w „Polsce PiS-u”.
– Ojej, to jest pytanie killer!- zawołała aktorka, dodając, że czuje się tak, jakby uderzono ją w głowę tasakiem. Tym razem, na szczęście, darowała sobie wywody na temat defekacji.
– Szczucie, pogarda szaleją-podsumowała.
To naprawdę ciekawe, że przez prawie pięć lat autorytety opozycji totalnej wygłaszają kolejne tyrady polityczne mające oświecić "ciemny lud", aby przestał głosować na PiS, a tymczasem partia Jarosława Kaczyńskiego wygrywa kolejne wybory. Najwyraźniej opozycyjnym elitom coś idzie bardzo nie tak...