Jak walczyć z dezinformacją w mediach? Świrski o nowelizacji ustawy "Prawo prasowe"
– Dziesiątki osób były poddane tzw. tygodniówkom. W piątek pojawia się tekst, przez piątek, sobotę, niedzielę mielone są w rozmaitych mediach społecznościowych ogryzki tego tekstu w nieprzychylnych tej osobie interpretacjach, pojawia się kolejny tekst, przez tydzień jest wzmożenie, panika moralna. Po chwili sprawa wygasa, ale do człowieka przykleiło się coś, co tam powiedziano - powiedział prezes Reduty Dobrego Imienia Maciej Świrski w rozmowie z redaktorem Adrianem Stankowskim.
Prezes Świrski gościł w programie "Wolne głosy" na antenie Telewizji Republika. Tematem była nowelizacja ustawy Prawo prasowe. Prowadzący zwrócił uwagę na powracający temat repolonizacji, dekoncentracji mediów czy ustaw antyfejkowych. Redaktor Stankowski zapytał swojego rozmówcę, dlaczego tak często zajmujemy się mediami.
– Odpowiedź na pytanie, dlaczego mediami się zajmujemy, jest prosta: ponieważ media informują obywateli o świecie, a gdy mówimy o polityce, to o świecie politycznym. Bez informacji podawanych przez media obywatele nie są w stanie podjąć racjonalnych decyzji, czy to na przykład w związku z wyborami, czy też ich osobistym losem - wskazał Maciej Świrski.
– Jeżeli w mediach podaje się jakieś dane, to one powinny przede wszystkim opierać się na prawdzie. W polskich mediach zasadniczym, kuriozalnym błędem, już trudno powiedzieć, że błędem, ale czymś, co kompletnie niszczy polską debatę publiczną, jest mieszanie faktów z komentarzami - tłumaczył.
– Podaje się jakiś fakt, który jest jednocześnie opatrzony opinią, która całkowicie wypacza jego znaczenie i można go dowolnie interpretować. Przykład inflacji jest bardzo dobry, bo ludzie, którzy nie znają się na ekonomii, ale chcą planować swoje wydatki, słyszą: inflacja 5 procent – straszliwy upadek rządu. Tak mówi część mediów. Inne media mówią znów, że 5 procent jest jeszcze dopuszczalne przy tej sytuacji ekonomicznej - mówił rozmówca TV Republika.
– Są dwie różne interpretacje. Cały problem polega jednak na tym, że jest to pomieszane z taką bardzo negatywną i wrogą tak naprawdę obywatelom interpretacją tego, co należy zrobić. Głównym problemem w polskich mediach są nagonki na ludzi i instytucje - ocenił prezes Reduty Dobrego Imienia.
– Dziesiątki osób były poddane tzw. tygodniówkom. W piątek pojawia się tekst, przez piątek, sobotę, niedzielę mielone są w rozmaitych mediach społecznościowych ogryzki tego tekstu w nieprzychylnych tej osobie interpretacjach, pojawia się kolejny tekst, przez tydzień jest wzmożenie, panika moralna. Po chwili sprawa wygasa, ale do człowieka przykleiło się coś, co tam powiedziano - wskazał Świrski.
– Człowiek poddany takiej obróbce najpierw ze zdumieniem patrzy, że w ogóle można o nim takie rzeczy wypisywać. Sam stopień komentarza ma wzbudzić wrogość czytelników do opisywanej osoby czy instytucji. Nie chodzi o prawdę, ale o negatywny obraz tego, kto jest opisywany - dodał.
– W takich sytuacjach opisujący jakiegoś rodzaju instytucję czy osobę dziennikarz łamie jedną z kardynalnych zasad dziennikarstwa, która nakazuje skontaktować się z osobą, o której piszemy i przedstawić jej wersję wydarzeń - podkreślił.