Uważna lektura dokumentu przygotowanego przez Komisję Europejską na ostatnie posiedzenie Rady Europejskiej poświęcone m.in. Polsce pokazuje albo kompletny brak profesjonalizmu brukselskiej instytucji, albo całkowicie złą wolę. Nie wiadomo, co gorsze - pisze w "Gazecie Polskiej Codziennie" Ryszard Czarnecki.
W owym dokumencie KE przedstawiono opinię na temat reformy sądownictwa w naszym kraju. Jest w niej bardzo wiele błędów merytorycznych i ocen, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Charakterystyczne, że Komisja nie odniosła się całościowo do zmian (autopoprawek), które w ostatnim czasie zostały wdrożone przez polskie władze.
Bruksela pomija to, co najistotniejsze...
Gdy Komisja krytykuje wiek emerytalny w sądownictwie, kompletnie abstrahuje od tego, że wiek 65 lat dla mężczyzn i 60 lat dla kobiet wyznacza wiek emerytalny, który dotyczy wszystkich zawodów w Polsce. Bardzo nieliczne wyjątki pozwalające na wcześniejsze przejście na emeryturę tylko potwierdzają regułę.
Zupełnie wbrew twierdzeniom Komisji Europejskiej opinia Krajowej Rady Sądownictwa odnośnie do przedłużenia mandatu sędziów nie jest bynajmniej oparta na „niejasnych kryteriach”. Zawarte w opinii KRS pojęcie „interes sądownictwa” funkcjonuje bowiem w ustawodawstwie Rzeczypospolitej Polskiej – choćby w k.p.k. (Kodeks postępowania karnego). Co więcej, było ono już zastosowane w uzgodnieniach wyroków sądów w Polsce, w tym – uwaga – Sądu Najwyższego.
Dodatkowo w ostatniej naszej ustawie odnoszącej się do Sądu Najwyższego zapisano szczegółowe dodatkowe kryteria, które Komisja Europejska całkowicie pominęła w swoim dokumencie! KE podkreśla, że ustawa zasadnicza RP określa kadencję pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, ale totalnie ignoruje to, że zgodnie z tą samą Konstytucją RP to ustawa określa limit wiekowy, po którym sędzia przechodzi na emeryturę.
Tak zwany organ wykonawczy Unii Europejskiej uznaje decydującą rolę głowy państwa w Polsce w kwestii przedłużenia mandatów sędziów Sądu Najwyższego, zupełnie jednak nie odnosi się do tego, że prezydent RP decyzje takie może podjąć dopiero wtedy, gdy uzyska opinię Krajowej Rady Sądownictwa. Skądinąd KRS składa się głównie z sędziów. Procedura ta jest niezbędna, ale właśnie o niej, zapewne nieprzypadkowo, opracowanie Komisji w Brukseli całkowicie milczy.
Komisja Europejska zarzuca naszemu krajowi, że obecna Krajowa Rada Sądownictwa ma „nową strukturę nacechowaną politycznie”. To kłamstwo: struktura KRS pozostaje niezmieniona. Nadal składa się ona z 15 sędziów, pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego (NSA), osoby zgłaszanej przez prezydenta RP, osoby delegowanej przez ministra sprawiedliwości oraz sześciu członków wskazanych przez obie izby polskiego parlamentu. Dwie trzecie z nich wskazuje Sejm RP, a jedną trzecią – Senat RP.
Bruksela stawia zarzut, że kadencje poprzednich sędziów – członków KRS (czteroletnie) – zakończyły się przedwcześnie. Pomija orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego domagające się wprowadzenia jednej wspólnej kadencji dla wszystkich członków KRS. Miałaby ona zastąpić tzw. kadencje indywidualne. Polski parlament musiał wykonać wyrok TK. Nawet jednak biorąc pod uwagę „datę ważności” kadencji indywidualnych, to kadencje olbrzymiej liczby członków KRS i tak wygasłyby przed końcem ubiegłego miesiąca (chodzi o kadencję 13 z 15 członków Rady!).
Polska „Biała księga”, której Komisja nie raczyła przeczytać
Komisja Europejska całkowicie zignorowała to, że nowy system wyboru jest znacznie bardziej demokratyczny od wcześniejszego! (...)
WIĘCEJ CZYTAJ W NAJNOWSZYM NUMERZE "GAZETY POLSKIEJ CODZIENNIE"