Nieuznawana Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego rozpatrzy w drugiej instancji zażalenie prokuratury na postanowienie o nieuchyleniu immunitetu sędziemu Igorowi Tulei. Śledczy zamierzają postawić sędziemu zarzuty w związku z postępowaniem w sprawie głosowania w Sali Kolumnowej sprzed trzech lat. W tej sprawie Izba decydowała po raz pierwszy w czerwcu.
Zaplanowane na poniedziałek posiedzenie nieuznawanej Izby Dyscyplinarnej o godzinie 10.30 będzie niejawne. Sąd rozpatrzy tę sprawę w trzyosobowym składzie pod przewodnictwem Piotra Niedzielaka.
W składzie orzeczniczym jest też sędzia Konrad Wytrykowski, które nazwisko pojawiło się w sprawie tak zwanej afery hejterskiej w sierpniu 2019 roku. Portal Onet ustalił wtedy, że pracownicy Ministerstwa Sprawiedliwości mieli stać za zorganizowanym hejtem wobec sędziów krytykujących zmiany w wymiarze sprawiedliwości wprowadzane przez Zjednoczoną Prawicę. Według Onetu, pomysłodawcą tej akcji był sędzia Wytrykowski.
Poniedziałkowe posiedzenie jest efektem zażalenia Prokuratury Krajowej na wcześniejsze postanowienie Izby Dyscyplinarnej. Izba ta, orzekając na początku czerwca w I instancji, nie uchyliła immunitetu sędziemu Tulei. Tym samym nie przychyliła się do wniosku prokuratury o pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej ws. podejrzenia ujawnienia informacji ze śledztwa. Prokuratura wniosła zażalenie na tę decyzję sądu.
Prokuratura wniosła o uchylenie immunitetu sędziemu Tulei w lutym. Jak zapowiadała Prokuratura Krajowa, po ewentualnym uchyleniu immunitetu śledczy zamierzają postawić sędziemu zarzuty między innymi przekroczenia uprawnień i bezprawnego ujawnienia informacji z postępowania w sprawie głosowania Sejmu nad budżetem w Sali Kolumnowej.
Sprawa jawności postępowania
Powodem wniosku prokuratury było podejrzenie ujawnienia informacji z postępowania przygotowawczego oraz danych i zeznań świadka, które naraziły bieg śledztwa. Chodziło o postępowanie w sprawie obrad Sejmu w Sali Kolumnowej z 16 grudnia 2016 roku, które zostało dwukrotnie umorzone przez prokuraturę.
W grudniu 2017 roku skład Sądu Okręgowego w Warszawie, któremu przewodniczył sędzia Tuleya, uchylił decyzję prokuratury o pierwszym umorzeniu śledztwa. Sędzia zezwolił wówczas mediom na rejestrację ustnego uzasadnienia postanowienia sądu. Według prokuratury naraziło to prawidłowy bieg dalszego śledztwa.
Izba Dyscyplinarna w czerwcu nie podzieliła jednak stanowiska, jakoby sędzia Tuleya wydając wówczas zgodę na rejestrację przez media uzdatnienia wyroku i ogłaszając orzeczenie uwzględniające zażalenie na postanowienie o umorzeniu śledztwa, nie dopełnił obowiązków służbowych.
Sąd Najwyższy w uzasadnieniu tamtego rozstrzygnięcia uznał za niemożliwe zakwalifikowanie czynu sędziego Tulei jako przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków oraz jako bezprawnego ujawnienia informacji, z którą sędzia zapoznał się w związku z pełnioną funkcją. Sąd wskazał też, że sędzia był ustawowo uprawniony do wydania zarządzenia o jawności posiedzenia w przedmiocie rozpoznania zażalenia na postanowienie o umorzeniu śledztwa oraz do dopuszczenia do udziału w tym posiedzeniu przedstawicieli mediów.
Tuleya nie uznaje Izby Dyscyplinarnej
Po ogłoszeniu w czerwcu tej decyzji sędzia Tuleya powiedział, że nie zmienia ona jego oceny "tak zwanej Izby Dyscyplinarnej". - To nie jest sąd, tam nie zasiadają sędziowie - mówił i dodawał, że "to nie jest tak, że jeśli ktoś w sposób bezprawny zasiada w nie-sądzie i przypadkowo wyda słuszną decyzję, to wtedy stanie się sędzią".