Dwójka moich współpracowników odbiera serię namiętnych telefonów od sztabu kandydata KO Rafała Trzaskowskiego; żadna z tych osób nie zamierza skorzystać z propozycji i czynionych im awansów - podkreślił Szymon Hołownia. Jak ocenił, w kampanii takie zachowanie to „rozdawanie stołków”.
Hołownia jako kandydat niezależny osiągnął trzeci wynik w I turze wyborów prezydenckich. W ubiegłym tygodniu zadeklarował, że w II turze będzie głosował przeciwko wizji prezydentury Andrzeja Dudy. Ubiegający się o reelekcję prezydent 12 lipca zmierzy się z kandydatem KO Rafałem Trzaskowskim.
W radiu TOK FM Hołownia ocenił, że Platformie Obywatelskiej chodzi tylko i wyłącznie o zmianę władzy, „nie o żadną zmianę Polski”. Dopytywany, dlaczego zatem deklaruje poparcie Trzaskowskiego, odparł, że nie ma wyjścia.
„Zawsze chodzę do wyborów, zawsze oddaję głos ważny, bo uważam, że to jest mój obywatelski obowiązek. To na kogo mam głosować? Przecież nie zagłosuję na Andrzeja Dudę po tych pięciu latach prezydentury, którą widziałem, i po tym, co teraz widzę w kampanii, która kompletnie odkleiła się od jakiegokolwiek meritum” – podkreślił.
Jak zaznaczył, nie jest przekonany, że Trzaskowski ma jakiś pomysł, aby poprowadzić Polskę do przodu. „Może stanowić szlaban dla apetytów PiS, natomiast szlabanem się przyszłości naszej i naszych dzieci nie wygra” – ocenił.
Podkreślił przy tym, że nie ma mandatu do udzielenia poparcia komukolwiek w imieniu całego ruchu „Polska 2050”, którego powstanie ogłosił w minionym tygodniu. „Na pewno nie będę wzywał do takich czy innych zachowań” – dodał.
Pytany co byłoby w sytuacji, w której Rafał Trzaskowski zaproponowałby jednemu z członków ruchu pracę w Kancelarii Prezydenta, Hołownia przyznał, że już są takie podchody.
„Partia właśnie w ten sposób myśli. +Zaproponujemy ci prezydenta Warszawy, to się wycofaj+, +weźmiemy ci dwóch ministrów, to nas poprzyj+. To jest obrzydliwe. Ja po prostu nie potrafię tak pracować, nie widzę takiej potrzeby, a na pewno nie widzę takiej potrzeby przed wyborami” – powiedział.
Zapytany, czy ze strony PO padła konkretna propozycja, odpowiedział, że dwójka z jego współpracowników „odbiera serię namiętnych telefonów od sztabu Rafała Trzaskowskiego i od ludzi z nim związanych”.
W tych telefonach – relacjonował – „padają najwyższe ojczyźniane epitety” i wezwania. „Żadna z tych osób nie zamierza skorzystać z tych propozycji i awansów, które są im czynione” – zapewnił.
Jego zdaniem takie zachowanie w czasie kampanii wyborczej jest „rozdawaniem stołków”. Jak zaznaczył, o tym, w jaki sposób kompetencje jego ruchu – przy zachowaniu jego integralności – będą mogły przydać się państwu, będzie można rozmawiać po wyborach.