Hieny biznesu atakują. Nakręca ich koronawirus!
Ponad 40 proc. piwoszy amerykańskich rezygnujących z zakupu meksykańskiego piwa „Corona”, puste półki w wielu sklepach, także w Polsce. To pokazuje, jak zaraźliwa może być panika wywołana już samą wieścią o zarazie. Nie ma nic groźniejszego niż wyłączająca myślenie histeria podszyta głupotą. To znakomita pożywka dla oszustów i naciągaczy - pisze Robert Azembski.
Na panice żerują „Janusze biznesu”, którym niemal z dnia na dzień wyrosły kły. Nie obrażajmy jednak „Januszów”. Napiszmy wprost: to hieny.
Dwie hurtownie wypowiedziały szpitalom umowy przetargowe na dostarczenie masek chirurgicznych i środków odkażających, wietrząc łatwe zyski. – Jedna z nich wprost wskazała, że celem jest rażące podwyższenie ceny, jaką otrzymują w ramach dostarczanych środków ochrony indywidualnej – mówi Tomasz Chróstny, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta (UOKiK). Firma prowadząca hurtownię chciała podwyższyć cenę za jedną maseczkę ochronną z wynegocjowanych w ramach oferty przetargowej 50 groszy za sztukę na 10 zł. – Takie praktyki są haniebne – dodaje Chróstny i informuje o wszczęciu postępowania wobec tych hurtowni. Urząd przypomina, że niewykonanie lub nienależyte wykonanie zamówienia jest regulowane prawem o zamówieniach publicznych. Nieuczciwy partner może stracić prawo do startu w przyszłych przetargach na sprzedaż produktów i usług sektorowi publicznemu i jeszcze otrzymać kary.
Naciąganie przez sieć
Od stycznia Facebook usuwa fałszywe treści dotyczące fantastycznych leków na koronawirusa oraz cudownych maseczek, mających zapobiegać infekcji. – Mogą wywoływać szkody dla ludzi wierzących w te informacje – oświadczył portal.
Słusznie, bo jednego, w 100-procentach skutecznego leku na wirusa COVID-19 po prostu nie ma. Zamieszczających szalbierskie ogłoszenia administratorzy portalu najpierw ostrzegają, a potem banują. W Facebooku, a szczególnie na jego platformie sprzedażowej „Marketplace”, można znaleźć oferty np. maseczek ochronnych, z których wiele oznaczanych jest jako „chroniące przed koronawirusem”. Żeby zmylić administratorów platformy często zmieniane są ich opisy. Z „masek filtrujących” na „maski przeciwwirusowe”, potem na „maski na koronawirusa”, czy „maski zabezpieczające” itp. Nawet zwykłe maseczki przeciwpyłowe, które jeszcze dwa miesiące temu kosztowały 2,5 zł za sztukę, chodzą dziś po 40 zł i więcej.
WIĘCEJ CZYTAJ TUTAJ >>>