Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych przegrał dwa procesy z powództwa cywilnego za paragrafy, w których lewicowy ngo’s sam często zabiera głos. OMZRiK, to fundacja, którego kontrowersyjna działalność od lat leży w zainteresowaniu polskich służb, a wymiar sprawiedliwości bezskutecznie próbuje ściągnąć do Polski jego założyciela, Rafała Gawła.
To największy paradoks w całej sprawie, ale też dowód na to, że lewicowe organizacje, które w swoich statutach mają wpisaną ochronę i poszanowanie praw drugiego człowieka, w istocie zapisy te traktują wybiórczo i instrumentalnie.
Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych tolerował mowę nienawiści
W obydwu przypadkach OMZRiK wykorzystał wizerunek i wypowiedzi konserwatywnych osób, do rozpędzenia hejtu i mowy nienawiści. Pierwsza z nich to zakończona w drugiej instacji sprawa pani Agaty Schróter. Ośrodek zamieścił na swoim profilu zdjęcie przedstawiające kobietę i nie moderował wulgarnych komentarzy, które padały pod jej adresem.
W uzasadnieniu sąd napisał, że: Wulgarne i nienawistne komentarze nie stanowią debaty publicznej, czy krytyki poglądów wyrażanych przez powódkę. Nie ma też podstaw do uznania, że interes społeczny uzasadniał opublikowanie wypowiedzi wulgarnych, nienawistnych, naruszających dobra osobiste.
Arabski lekarz
Druga sprawa, to historia pani Katarzyny Skrzypkowskiej, która stała się celem prowokacji, bo należała do Obozu Narodowo - Radykalnego. Pani Katarzyna otrzymała wulgarną wiadomość z konta osoby podającej się za arabskiego lekarza. To słowa, o charakterze pornograficznym, których tu przytaczać nie wypada. Kobieta nie straciła rezonu i w ostrych słowach odpowiedziała na wiadomość, nie zdając sobie sprawy z tego, że za chwilę zmanipulowana prywatna korespondencja ukaże się na profilu ośrodka.
"Zaczęło się od wysłania do mnie prywatnej wiadomości, z przerobionym zdjęciem, z seksistowską wiadomością. Odpowiedziałam i nie trzeba było długo czekać, po kilku minutach mój wizerunek opublikowano na stronach OMZRiK, zaczęłam dostawać nienawistne komentarze."
Poszkodowaną kobietę reprezentował mecenas Jarosław Litwin, który wyjaśnia co było istotą naruszeń prawa w obydwu sprawach
"Orzecznictwo sądowe wypracowało mechanizm, który pozwala a dochodzenie swoich racji w przypadku kiedy dany podmiot, albo twór prawa sam formalnie nie dokonuje takiego naruszenia, ale mając wiedzę o naruszeniach przez osoby trzecie, przyzwala na tego typu naruszenia."
Wyrok w pierwszej ze spraw jest już prawomocny, ale ośrodek do tej pory go nie wykonał. Druga ze spraw pozostaje w toku.
Źródło: Janusz Życzkowski/Republika