Była prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz miała zeznawać dziś przed Sądem Okręgowym w Warszawie jako świadek w sprawie wytoczonej przez Jacka Wojciechowicza Janowi Śpiewakowi. Przed sądem jednak się nie stawiła, wysyłając pismo mające usprawiedliwić jej nieobecność posiedzeniem naukowej komisji. Miały to być pierwsze zeznania Hanny Gronkiewicz-Waltz związane z aferą repywatyzacyjną.
W środę o godz. 10.30 w Sądzie Okręgowym w Warszawie rozpoczęła się rozprawa z powództwa byłego wiceprezydenta stolicy Jacka Wojciechowicza, który pozwał działacza ruchów miejskich Jana Śpiewaka.
Wojciechowiczowi chodzi o wypowiedzi dotyczące powodu, dla którego został odwołany ze stanowiska wiceprezydenta w 2016 r. Działacz ruchów miejskich pisał, że urzędnik stracił pracę z powodu udziału w aferze reprywatyzacyjnej.
Przed sąd w charakterze świadka, wezwana została była wieloletnia prezydent warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, za której kadencji rozegrała się cała sprawa.
Zeznania Hanny Gronkiewicz-Waltz miały być pierwszymi, związanymi z warszawską reprywatyzacją. Wcześniej, mimo wielokrotnych wezwań komisji śledczej pod przewodnictwem Patryka Jakiego odmawiała składania wyjaśnień w tej sprawie.
- To będzie pierwsze zeznanie Hanny Gronkiewicz-Waltz w związku z reprywatyzacją, jeśli się zjawi to będzie ważny krok – mówiła dziś w studiu Telewizja Republika Zofia Sobaczak (Wolne Miasto Warszawa).
Była prezydent Warszawy, na ten krok jednak nie pozwoliła.
Kolejna rozprawa 24 października.