– O Czesławie Kiszczaku można mówić, że w późnej części swojego życia był ojcem chrzestnym III RP. Jednak wcześniej był przede wszystkim ojcem chrzestnym stanu wojennego, w wyniku którego zginęło co najmniej 80 osób – mówił w TV Republika Marcin Gugulski, były rzecznik rządu Jana Olszewskiego.
Informacja o śmierci Kiszczaka pojawiła się na chwilę przed godziną 16. Komunistyczny generał zmarł po długiej chorobie w wieku 90 lat.
– Kiszczak stał na czele służb wojskowych, a później został szefem MSW. Był w samym centrum realnej władzy PRL – oświadczył. To był ten czas, w którym w resorcie dokonywano niszczenia akt Służby Bezpieczeństwa – dodał.
Gość TV Republika mówił także o pojawiających się informacjach na temat "brakowania" dokumentów dotyczących katastrofy smoleńskiej. – Kiedy na wiosnę Sejm znowelizował ustawę o narodowym zasobie archiwalnym i archiwach łatwo można było się zorientować, że podstawowe zmiany dotyczą brakowania dokumentów niearchiwalnych. Niemniej mogą być to dokumenty ważne np. dla historyków i prokuratorów, którzy prowadzą śledztwa – powiedział Gugulski.
– To, że dokumenty podlegają brakowaniu nie jest problemem, ponieważ takie operacje wykonuje się na całym świecie. Jednak w tym przypadku wprowadzono procedurę, która zmusza do pewnego rodzaju pośpiechu działania, a po drugie wprowadza dziwne zapisy na temat kolegialności podejmowania decyzji. Są takie furtki, które przy pewnej determinacji różnych osób mogą pozwolić na trwałe zniszczenie wybranych materiałów – dodał.
Pytany o to, czy instytucje państwowe i służby specjalne - zamiast fotografować - powinny w dzisiejszych czasach niszczyć swoje dokumenty Gugulski stwierdził, że pewnego typu materiały np. kompromitujące daną osobę, były często sporządzane ręcznie w jednym egzemplarzu. – Jaka jest wartość kopii, jeśli nie mamy oryginału? Jedynie informacyjna – przekonywał.