– Nie chodzę na demonstracje KOD, to nie jest żaden obowiązek (...) Kiedy oglądałam pierwszy marsz KOD i zobaczyłam trybunę, to mnie wygięło lekko. Pan, który to prowadził w żółtej kurtce, wyglądał jak parkingowy demokracji, taki miał ton głosu i tak się zachowywał – przekonuje Manuela Gretkowska.
W rozmowie z Wirtualną Polską pisarka dodała, że nie uczestniczy w manifestacjach KOD, ponieważ nie oferują one niczego nowego. – Widać partyjnych facetów, którzy załatwiają swoje sprawy albo uciekają przed alimentami do polityki. I gdzieś tam tylko przewijają kobiety. Jako jedyna przemawiała Barbara Nowacka. Ale to są pielgrzymki demokracji i słusznie, chodźmy w nich. Ale też dokonujemy aktu miłosierdzia w trakcie głosowania – wyjaśniła. – Jeśli nie pojawi się żadna inna partia lub ruch, to w następnych wyborach zagłosuje na partię Razem – dodała.
"Oni próbują żyć"
– Dla ludzi 500 złotych to jest dużo. Moja sąsiadka zarabia 1700 zł, jej mąż nie pracuje, mają trójkę dzieci. Dla nich to jest druga pensja. Ludzie nie sprzedają Polski za 500 złotych, oni próbują żyć – powiedziała z kolei rządowym programie "Rodzina 500+".
CZYTAJ WIĘCEJ
KOD zarejestrowany w Krajowym Rejestrze Sądowym
Manifestacja KOD w Warszawie. Wśród "obrońców demokracji" Schetyna i Petru