WP ujawnia: Giertych w sprawie „Buddy”. Groźby, e-maile, naciski

Wirtualna Polska ujawnia szokujące kulisy sprawy Kamila „Buddy” Labuddy. Z ustaleń dziennikarzy WP wynika, że Roman Giertych miał naciskać na innych adwokatów, by przejąć obronę, której… formalnie nigdy nie prowadził.
Giertych chciał być obrońcą, choć nim nie był?
Zgodnie z informacjami dziennikarzy Wirtualnej Polski Szymona Jadczaka i Patryka Słowika, Roman Giertych miał dążyć do przejęcia obrony Aleksandry Krchy, partnerki youtubera Kamila Labuddy, znanego jako „Budda”. Mimo braku formalnego umocowania, miał przedstawiać się jako jej adwokat w mediach, kontaktować z prokuraturą oraz żądać dokumentów od innych obrońców.
Z ustaleń WP wynika, że poseł Giertych domagał się przekazania substytucji i groził adwokatom reprezentującym wcześniej Krchę. Cytując jednego z nich, Kacpra Stukana:
— Mówił, że będę skończony, jeśli nie odpuszczę — relacjonuje.
Dziennikarze dotarli do pisma, jakie szczecińscy adwokaci wysłali do Rzecznika Dyscyplinarnego Izby Adwokackiej w Warszawie. Jak twierdzą, Giertych miał wywierać presję i działać poza prawem, dążąc do wypowiedzenia pełnomocnictw bez zgody podejrzanej. Szczególny niepokój wzbudził wspomniany e-mail wysłany przez matkę Aleksandry Krchy — z adresu należącego do kancelarii Giertycha. Do wiadomości dołączono plik PDF bez danych autora, pochodzący z urządzenia Apple. Później Giertych miał zapewniać, że to „samodzielna decyzja matki klientki”.
Pojawia się również wątek finansowy. Znany jako „Kamil z Ameryki” znajomy „Buddy” miał bez jego wiedzy przelać około 300 tys. zł na rzecz rzekomej obrony. Pieniądze trafiły do mec. Giertycha i Jacka Dubois, mimo że — jak twierdzi prokuratura — formalnie nie reprezentowali zatrzymanych. Po ujawnieniu, że Krcha nie potwierdziła pełnomocnictwa Giertycha, ten miał „odpuścić sprawę”. Z kolei jego kancelaria zapewniała, że wszystko zostało „rozliczone”. Szczecińscy adwokaci twierdzą jednak co innego i domagają się postępowania dyscyplinarnego.
Atak zamiast odpowiedzi
Na pytania dziennikarzy w tej sprawie Roman Giertych odpowiedział… frontalnym atakiem na redakcję. W długim oświadczeniu nie zaprzecza, że kontaktował się z prokuraturą i adwokatami, ale odrzuca zarzuty o działanie bez pełnomocnictwa. Oskarża redakcję WP o rzekome powiązania z Funduszem Sprawiedliwości i podważanie jego wiarygodności ze względów politycznych.
Jadczak i Słowik wskazują, że postępowanie dyscyplinarne wobec Romana Giertycha jest w toku. Na razie nie zapadły żadne decyzje. Władze adwokatury nie chcą komentować sprawy. Sam „Budda” i „Grażynka” również odmówili komentarza.
Źródło: Republika, wp.pl
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X