Warszawski sąd okręgowy zakazał sprzedaży tytułu "Wprost" do końca procesu tygodnika z Romanem Giertychem. Sąd tym samym przychylił się do wniosku samego Giertycha.
Giertych dostał od sądu dwa tygodnie na złożenie pozwu przeciwko tygodnikowi o naruszenie dóbr osobistych. Chodzi o tekst z połowy lipca, w którym tygodnik zarzucił prawnikowi, że ten chciał tworzyć grupę, która będzie wymuszała pieniądze od najbogatszych Polaków - Kulczyka, Solorza, Czarneckiego, Sołowowa – przypomina wyborcza.pl.
W uzasadnieniu decyzji o zakazie sprzedaży tygodnika stwierdził, że dostatecznie uprawdopodobnił naruszenie jego dóbr osobistych i „przyszłe roszczenie pieniężne”. Sąd stwierdził również, że „istnieje znaczne prawdopodobieństwo, że materiały „Wprost” zostały zgromadzone, a następnie opublikowane w sposób bezprawny”.
Giertych obawiał się, że gdy wygra proces z tygodnikiem, wydawnictwo nie będzie w stanie opublikować przeprosin we wszystkich mediach, w których informacja „Wprost” została zacytowane. Według Giertycha może chodzić nawet 7-8 mln zł.
– W razie czego, gdy wygram, ja ten tytuł sprzedam i z tego opłacę wydrukowanie przeprosin – mówił Roman Giertych.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Zapewniali, że jak wygra Trump, wyjadą z USA. Czy amerykańscy celebryci spełnią teraz swoje zapowiedzi?