Zapowiedziane przez "Wprost" nowe nagranie, które tygodnik ma opublikować w poniedziałek, dotyczy rozmowy Romana Giertycha i dwóch dziennikarzy: Piotra Nisztora i Jana Pińskiego - informuje "Gazeta Wyborcza".
Dziennik twierdzi, że tematem rozmowy była sprzedaż za 400 tys. zł praw autorskich do książki, którą Nisztor napisał o Janie Kulczyku. Chodziło o to, by się ona nie ukazała.
Giertych powiedział "Wyborczej", że z Nisztorem sprzedaż praw autorskich negocjował „w imieniu przyjaciela pana Kulczyka”. Zleceniodawca nie chciał, by Kulczykowi było przykro z powodu nieprzyjemnych dla jego ojca fragmentów publikacji.
- Miałem Nisztorowi powiedzieć, że zakładam spółkę wydawniczą, która będzie drukować książki o znanych biznesmenach. Spotkałem się z Nisztorem w towarzystwie drugiego dziennikarza, Jana Pińskiego. Zaproponowałem Nisztorowi 400 tys. zł za kupno praw autorskich na spółkę, która nie istniała. Klient chciał, bym zaproponował kwotę, a potem miałem zerwać negocjacje. Miałem wysondować cenę jak przy przetargu. Nisztor się zgodził, ale chciał więcej. Żeby pokazać gest dobrej woli, przyniósł mi wydruk kilku rozdziałów książki - opowiada w rozmowie z "Wyborczą" były wicepremier.
Giertych: Jeżeli na nagraniu jest, że chciałem szantażować Kulczyka, to na pewno zostało zmanipulowane
Wedle Giertycha Nisztor musiał w końcu dostać od kogoś więcej pieniędzy, bo ostatecznie książka się nie ukazała.
Były wicepremier zdecydowanie zaprzecza wersji, jakoby chciał szantażować Kulczyka niniejszą publikacją. - Jeżeli tak to nagranie będzie podane, to znaczy, że zostało zmanipulowane - uprzedza Giertych.
Giertych: Nisztor to bandyta i gangster
Pytany przez "Wyborczą" czy podobnie do poprzednich taśm i w tym przypadku możemy się spodziewać wulgaryzmów, odpowiedział: "O, tak. Język był dostosowany do tego bandyty i gangstera, bo dla mnie Piotr Nisztor to gangster, a nie dziennikarz".
Giertych: Alkohol był. Nie pamiętam ile i jaki, ale ja się nigdy nie upijam...
Były szef LPR przyznał, że spotkanie odbyło się przy alkoholu, jednak jak dodał "on nigdy się nie upija".
Jak twierdzi "Wyborcza" Giertych ma na nagraniach szydzić z homoseksualnych polityków, biznesmenów i ofiar katastrofy smoleńskiej. Odnosząc się do tej kwestii powiedział, że mogły pojawić się "mocno antypisowskie dowcipy" (pytanie czy to te, dotyczące ofiar katastrofy smoleńskiej - red.) i "złośliwości pod adresem homoseksualnych polityków". - Być może żartowałem też z samego Kulczyka, chciałem przed Nisztorem ukryć zleceniodawcę - mówił.
Piński: Giertych nie powiedział nic zdrożnego i nielegalnego
"Wyborcza" publikuje także wersję Pińskiego, który zapewnił, że Giertych nie powiedział nic zdrożnego i nielegalnego. Zapewnia, że doskonale pamięta to spotkanie, choć jak twierdzi we troje wypili trzy butelki wódki.
Piński: Nisztor chciał sprzedać prawa do książki. Umówiłem go z Jarosławem Sroką z Kulczyk Holding
Piński twierdzi, że Nisztor był zainteresowany sprzedażą praw do książki i w tym samym czasie rozmawiał też z Jarosławem Sroką z Kulczyk Holding.
W rozmowie z "Wprost" naczelny "Uważam Rze" stwierdził: „na prośbę Piotra Nisztora umówiłem go równolegle z przedstawicielami Jana Kulczyka. Z tego, co wiem, Piotr doszedł z nimi do porozumienia i [...] zrezygnował z publikacji książki. Nie są mi znane warunki finansowe tych uzgodnień”.
Nisztor: Nie sprzedawałem książki
Zarówno Sroka, jak i Nisztor zaprzeczają takim informacjom. – To wymysł. Piński nie umówił mnie na spotkanie z przedstawicielami Kulczyka. Nie sprzedawałem książki - zapewnia Nisztor.
Wersji Giertycha zamiszczonej na łamach GW zdecydowanie zaprzecza tygodnik "Wprost". W artykule "Uprzedzający atak Giertycha" czytamy, że dzinnikarze tygodnika przed przygotowaniem poniedziałkowego numeru zwrócili się zarówno do byłego ministra edukacji, jak i Jana Pińskiego z pytaniami. "Giertych nie odpowiedział na pytania, które do niego skierowaliśmy. Poszedł natomiast do „Gazety Wyborczej”, która w weekendowym wydaniu wydrukowała jego wersję całej historii" - czytamy w artykule.
"Wprost": Tłumaczenia Giertycha niespójne
Zdaniem dziennikarzy "Wprost" tłumaczenia Giertycha są kuriozalne, niespójne i zupełnie sprzeczne z tym, co zawierają nagrania. "Bo o co w końcu chodziło? O kupienie książki dla anonimowego zleceniodawcy czy o zrywanie negocjacji?" - pytają.
"W rzeczywistości to były wicepremier naciska na kupienie książki, zależy mu na czasie, chce dopinać biznes z Nisztorem. A sam Nisztor, wbrew temu, co mówi Giertych, wcale nie żąda pieniędzy, unika deklaracji. Inicjatywa w rozmowie jest po stronie mecenasa" - czytamy na wprost.pl.