Roman Polko skomentował awarię pociągu Inspiro w warszawskim metrze. - Jestem w szoku patrząc na tę sytuację. Wyraźnie widać, że ludzie którzy na co dzień funkcjonują w metrze nauczyli się działać tylko wtedy, kiedy wszystko jest normalnie - powiedział.
- Maszynista, gdy coś się zaczęło dymić, zatrzymał pociąg w tunelu, gdzie tak naprawdę ludzie nie mieli żadnych szans na ewakuację, a służby ratownicze miały bardzo utrudnioną drogę dojścia. Patrzyłem na to z przykrością. Na szczęście coś go tknęło i ruszył – stwierdził gen. Polko. Dodał, że w sytuacji zagrożenia maszynista powinien mieć wyrobiony w sobie automatyzm, który kazałby mu dojechać "do najbliższej stacji metra". - Być może jego spóźniona reakcja spowodowała tak dużą skalę tego wydarzenia. Na samym miejscu zdarzenia, gdzie wydawałoby się, że sygnał powinien być natychmiastowy, błyskawiczne reagowanie, zapanował chaos, niewiedza co robić. Przez to ludzie wpadali w panikę - ocenił Polko.
Generał uznał, że procedury zachowan w tego typu sytuacjach są niejasne, a a obsługa metra źle przeszkolona. - Mimo techniki jaka jest, działo się tak, że każdy ratował się na własna rękę - dodał. Stwierdził też, że zaistniała sytuacja powinna spowodować "natychmiastowe przeszkolenie całej obsługi i poważne podejście do problematyki bezpieczeństwa". - Na miejscu warszawiaków nie czułbym się bezpiecznie w metrze, patrząc na to, jak wyglądała ta reakcja – powiedział Polko.
dch, niezalezna.pl, fot.