Gdy ponad rok temu zwracałem uwagę urzędnikom, ale także panu prezydentowi, na pewne nieprawidłowości, które mają miejsce w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, to nazwano to próbą dezawuowania pracowników BBN-u. Trudno, żebyśmy się narzucali ze swoimi opiniami – powiedział wczoraj Polskiemu Radiu 24 Antoni Macierewicz, odnosząc się do sprawy eksperta BBN-u Czesława Juźwika, który do 1990 r. był oficerem komunistycznego kontrwywiadu wojskowego WSW.
Szef resortu obrony Antoni Macierewicz był wczoraj gościem Doroty Kani w porannej audycji w PR24. Jednym z tematów rozmowy była sprawa Czesława Juźwika. Jak ujawniła „Gazeta Polska”, jeden z najważniejszych ludzi w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego był do 1990 r. oficerem komunistycznego kontrwywiadu wojskowego WSW, nagradzanym finansowo za swoje zasługi przez szefów. W najnowszym numerze tygodnik „GP” ujawnia najważniejsze fragmenty teczki Juźwika, który po naszych informacjach natychmiast został zwolniony z pracy w BBN-ie. W komunikacie instytucja obarczyła jednak winą MON i służby, które powinny jej zdaniem zapewnić ochronę kontrwywiadowczą. „Jednocześnie informujemy, że za osłonę kontrwywiadowczą BBN i przekazywanie tego typu informacji odpowiedzialne są właściwe służby ochrony państwa. Ponadto szef BBN-u w 2016 r. bezpośrednio zwrócił się do ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, a tak- że ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego, o przekazywanie wszelkich niepokojących sygnałów dotyczących zatrudnionych w BBN-ie osób. Dotychczas żadne informacje o takim charakterze nie zostały przekazane” – czytamy w komunikacie.
Tymczasem jednak według Antoniego Macierewicza sprawa wygląda inaczej. – Cała dokumentacja w tej sprawie musiała być w BBN-ie. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby pan minister Soloch zaakceptował obecność takiej osoby bez przyjrzenia się jej życiorysowi, który przecież musi być w dokumentacji BBN-u. Nigdy do Ministerstwa Obrony ani do Służby Kontrwywiadu Wojskowego pan minister Soloch w tej sprawie się nie zwrócił. W ogóle w sprawie weryfikacji członków BBN-u. Nie ma takiego dokumentu – powiedział Macierewicz. Jak podkreślił minister obrony, za sprawdzenie Czesława Juźwika odpowiadała ABW, która wydała mu po- świadczenie bezpieczeństwa w 2011 r. Macierewicz jest jednak otwarty na współpracę i podległe mu służby, jeżeli dostaną dokumentację i prośbę o pomoc, wszystko wyjaśnią. – Szkoda, że się do nas o to nie zwrócono – mówił szef MON-u. Jednocześnie dodał, że około roku temu zwracał uwagę na nieprawidłowości w BBN-ie, ale odebrano to jako dezawuowanie pracowników prezydenta.
Tymczasem w najnowszym numerze „Gazety Polskiej” znajdą Państwo wiele szczegółów z życiorysu Czesława Juźwika. Z dokumentów wynika, że w 1983 r. podjął decyzję o wstąpieniu do Wojskowej Służby Wewnętrznej, czyli do komunistycznego kontrwywiadu wojskowego. Gdy Juźwik zgłaszał akces do WSW, szefem tej służby był gen. Edward Poradko, który w 1981 r. zastąpił na tym stanowisku Czesława Kiszczaka. Gen. Poradko to zaufany człowiek Moskwy: po II wojnie światowej walczył z podziemiem niepodległościowym, a do 1957 r. po przeszkoleniu w Związku Sowieckim był oficerem śledczym zbrodniczej Informacji Wojskowej.
10 września 1983 r. Czesław Juźwik pisał do szefa Departamentu Kadr MON-u: „Zwracam się do Obywatela Generała z prośbą o przeniesienie mnie do korpusu osobowego oficerów WSW i skierowanie na Kurs Przekwalifikowania Oficerów Wojskowej Służ- by Wewnętrznej w bieżącym roku”.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Kurski: jednego dnia Sutryk popiera Trzaskowskiego, drugiego przychodzi po niego CBA. To sprawka Tuska.