W postępowaniu przeciwko prezydentowi Sopotu nie uwzględniono pogrążających go nagrań, ponieważ uznano, że kopie nie mogą posłużyć w sprawie. – W przypadku śledztwa smoleńskiego kopie nagrań czarnych skrzynek, niesprawdzane przez nikogo, posłużyły jako główny dowód – przypominała Anita Gargas. – W Polsce wybiórczo traktuje się prawo – uznała.
Dziennikarka Telewizji Republika, autorka programu „Zadanie Specjalne” wcześniej zajmowała się sprawą prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego.
– W najczarniejszych wyobrażeniach nie pomyślałabym, że Karnowski po takich zarzutach dalej będzie pełnił funkcję – mówiła. – Nie wyobrażałam sobie również, że nagrania, które wydawały się bezsporne również dla samych śledczych, staną się bezużytecznym plikiem, ponieważ nie można pracować na kopiach – dodała.
Anita Gargas porównała śledztwo w sprawie prezydenta Sopotu i postępowanie w związku z katastrofą smoleńską, zauważając niespójność w egzekwowaniu przez śledczych materiału dowodowego.
– W przypadku śledztwa smoleńskiego kopie nagrań czarnych skrzynek, niesprawdzane przez nikogo, stały się głównym dowodem – zauważyła. – Tutaj, w tak oczywistej sprawie, okazało się, że nagrania nie mogą być uwzględnione – dodała.
– Ubolewam nad tym, że w Polsce tak wybiórczo traktuje się prawo – stwierdziła.
Z kolei Cezary Gmyz z Telewizji Republika zauważył, że sprawa Jacka Karnowskiego podejrzanie przedłuża się.
– Dziwne jest, że ta sprawa się ciągnie aż tyle lat – stwierdził Gmyz. – Przecież sprawa wydaje się oczywista – zauważył.
– To jest bieda polskiego wymiaru sprawiedliwości, polegająca na tym, że te postępowania ciągną się w nieskończoność – uznał dziennikarz.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Karnowski niewinny. Prokuratura umorzyła śledztwo przeciwko prezydentowi Sopotu