Dzisiejsze „Polityczne Podsumowanie Tygodnia” przeobraziło się w „Polityczne Podsumowanie Roku”. Wraz z Marcinem Bąkiem debatowali Witold Gadowski, Stanisław Michalkiewicz i Marek Król, a rozmowa rozpoczęła się od powrotu do wydarzeń sprzed ponad roku.
– Myślę, że to co działo się 16 grudnia 2016 r. pod Sejmem miało być cennym uzupełnieniem tego co działo się w samym Sejmie. Po Sejmem konfidenci zwoływani z całej Polski mieli zgrywać gniewny lud. Był tam najstarszy „kiejkut” w osobie gen. Dukaczewskiego. Pan Diduszko tak odgrywał swoją rolę, że nawet pani Diduszkowa uwierzyła w jego rany i zgrywała matkę boską marksistowską. Nie jest to przesadzone porównanie, bo ta pani jest kolaborantką „Krytyki Politycznej”. Na szczęscie pan Diduszko zmartwychwstał. Trzy elementy były ważne – przedstawienie pod Sejmem, w Sejmie blokada ustawy budżetowej, bo to rodziło pewien skutek prawny, w postaci rozpisania nowych wyborów. Prezydent Duda jeszcze by się nie ośmielił na taki krok, bo do emancypacji doszło później. Prezydent zostałby oskrażony o złamanie konstytucji, a grupa protestująca w Sejmie określiłaby się jako alternatywny ośrodek władzy. Trzecie wydarzenie to Donald Tusk, który przybył do Wrocławia. Gdyby gra operacyjna odniosła sukces, to on ogłosiłby się jako zastępczy demokratyczny prezydent. Komisja Europejska z ulgą by stwierdziła, że w Warszawie zapanował porządek i faszyzm został zatrzymany – ocenia Stanisław Michalkiewicz.
– Zabrakło w tym profesjonalizmu jaki cechował rumuński „Securitate”. Ta opanowała telewizję, nadawała do narodu, ukatrupiła Ceausescu i jego żonę, po trzecie dopiero wtedy w parlamencie rozdano karty. „Securitate” przeprowadziła ten zamach tak skutecznie, że do dzisiaj ma wiele do powiedzenia w Rumunii.. Tu wyszedł ciamajdan. Jaki generał „Securitate” taki pucz – dodaje Witold Gadowski.
16 grudnia 2016 r. miał swoją kontynuację. – Na dobre zaczęła się walka z totalitaryzmem liberalnym. To ładnie nazywa się demokracją liberalną, mieliśmy demokrację socjalistyczną, mnie uczono, że demokracja jest bezprzedmiotowa – zwraca uwagę Marek Król.
"Niemcy nie zrezygnują z utraty wpływów w Polsce"
– Zwróciłbym uwagę na moment dziejowy, który wspominał redaktor Król. 16 grudnia 2016 r. nie został wybrany przypadkowo. W lipcu 2016 r. Komisja Europejska wystosowała rodzaj ultimatum w postaci zaleceń, one upływały 26 października, polski rząd nie odpowiedział, wydawało się, że można na te ultimatum nie odpowiedzieć. Ale nie, okazało się to 16 grudnia. W Berlinie doszli do wniosku, że jeśli w Ameryce jest bezkrólewie, więc to dobry moment na grę kombinacyjną w Polsce. 15 grudnia przyjechał do Polski Rudy Giuliani, jeden z najbardziej zaufanych ludzi Trumpa. Amerykanie pokazali, że ta kombinacja nie odniesie sukcesu. Niemcy nie zrezygnują z utraty wpływów w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej, zwłaszcza po oświadczeniu sierpniowym Trumpa. Niemcy będą chcieli dokonać zmiany rządu – stwierdza Stanisław Michalkiewicz.
A co może oznaczać to, że w ostatnich dniach politycy obozu „Dobrej Zmiany” zaczynają mówić o stworzeniu „korytarzy humanitarnych” w Polsce. – To może oznaczać, że w obozie „Dobrej Zmiany” pojawili się politycy, którzy zaczynają mówić o tym co się stanie. W momencie, gdy wyjdzie premier i powie, że robimy korytarz humanitarny to ludzie zawyją i to będzie odejście od postulatów dzięki, którym PiS wygrał wybory. To będzie opakowane inaczej niż przyjęcie imigrantów, to może nazywać się niezbędną pomocą humanitarną dla osób, które nie niosą zagrożenia – odpowiada Witold Gadowski.
– Rząd wycoafał się z tego. Natomiast Kornel Morawiecki wysyła różne sygnały. Potwierdził to co powiedział niedawno, że należy polepszyć stosunki z Moskwą. Jak słyszę słowo panslawizm to mam ciarki na plecach. To może być niepokujące w kwestii rekonstrukcji rządu – dodaje Marek Król.
– Premier Morawiecki jest w trudnej sytuacji, bo jak nie posłucha ojca to źle, a jak nie posłucha prezesa to jeszcze gorzej. Premier otrzymał misję ocieplenia stosunków z Zachodem, jak widać robi to - wciąga białą flagę. Mam lepszy pomysł na opakowanie tego – chrześcijańska miłość bliźniego swego. Nie dość przypominania, że należy miłować syryjskiego bliźniego swego. Należy przypomnieć treść tego przykazania, że należy miłować bliźniego swego jak siebie samego. Nie bardziej. To bardzo konkretna religia, dla osób rozsądnych, a nie rozchwianych – zakończył Stanisław Michalkiewicz.