Zatrzymany dziś przez CBA były ordynator szpitala specjalistycznego w Zdunowie przyjmował łapówki na Fundację Pomocy Transplantologii, podobnie jak – według prokuratury – Marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Z red. nacz. Radia Szczecin Tomaszem Duklanowskim, który ujawnił aferę korupcyjną w programie "W PUNKT" rozmawiała Katarzyna Gójska.
Jak wyjaśniał dziennikarz, sprawa Krzysztofa K., byłego ordynatora Oddziału Chirurgii Ogólnej i Naczyniowej ma ścisły związek ze sprawą marszałka Grodzkiego. – Śledztwo prowadzi ta sama prokuratura, zajmują się tymi sprawami ci sami funkcjonariusze CBA – tłumaczył. – Można więc przypuszczać, że zarzuty zostały wyodrębnione ze śledztwa, które toczy się przeciw panu Grodzkiemu.
Dodał również, że ordynator ze szpitala, którego dyrektorem był polityk KO, przyjmował łapówki na Fundację Promocji Transpantologii. Jej fundatorem i założycielem był właśnie marszałek Grodzki.
– Ta fundacja działała przy szpitalu – mówił Dukanowski. – Właśnie na tę nią według prokuratury Tomasz Grodzki przyjmował pieniądze w zamian za to, że podejmie się operacji w szpitalu. Podobnie robił zatrzymany Krzysztof K.
Stawką za wykonanie operacji w przyspieszonym terminie miało być 10 tys. zł. – Normalnie na operację czekało się 2 lata albo dłużej. Po wizycie w gabinecie Krzysztofa K. i wpłaceniu pieniędzy na konto fundacji ten termin skracał się do miesiąca – relacjonował dziennikarz.
Podkreślił też, że ta fundacja według prokuratury służyła jako pralnia brudnych pieniędzy. – Takie zarzuty ma Krzysztof K. – wyjaśniał. – Pobierał pieniądze od pacjentów, niby na rozwój transplantologii. Łącznie wpłacili oni ok. 1,5 mln zł, z tego na swoje prywatne konto ordynator przelał z fundacji 470 tys. zł. Co ważne, znamy zarzuty dla Krzysztofa K., ale nie wiemy, kto jeszcze brał pieniądze z tej fundacji.
Dziennikarz przypomniał też, że osoby, które korzystały z tego szpitala, mówiły, że tam był cały system łapówkarski – łącznie z informacjami, komu i ile trzeba zapłacić. – Już trzech ordynatorów miało przyjmować tam korzyści majątkowe – mówił. – Pierwszy usłyszał zarzuty Roman K., ordynator oddziału ortopedii. Tu mechanizm był identyczny. Najdłużej czekało się na zabieg przeszczepu biodra – 6 lat. Po wpłacie na konto czas ten skracał się do miesiąca–dwóch.