Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa skazał w poniedziałek Roberta N. ps. "Frog" na 2,5 roku więzienia za sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Jest to kara za tzw. wątek kielecki. Sąd uniewinnił "Froga" za przestępstwa związane z rajdem po Warszawie.
Sędzia Agata Pomianowska wydała wyrok po pięciu latach od otwarcia przewodu sądowego. Poniedziałkowe rozstrzygnięcie nie jest prawomocne.
Sąd uznał, że "Frog" 14 lutego 2014 roku na trasie Jędrzejów - Kielce, "w czasie przejazdu od godziny 12:52:51 do 12:53:03", kierując mercedesem benz C300 znacznie przekroczył prędkość w czasie dużego natężenia ruchu, "nie respektował żadnych praw innych uczestników ruchu drogowego", nie zatrzymał się do policyjnej kontroli i podjął próbę ucieczki. "Frog" złamał też zakaz wyprzedzania, przekraczał podwójną linię ciągłą, a wykonując niebezpieczne manewry "nie miał możliwości dokonania prawidłowej oceny sytuacji na drodze". Jego styl jazdy miał zmusić innych uczestników ruchu, w tym betonomieszarkę, do "ucieczki i maksymalnego zjazdu na pobocze". Sąd uznał, że swoim zachowaniem "Frog" sprowadził bezpośrednie niebezpieczeństwo sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym.
Za popełnienie tego przestępstwa Robert N. został skazany na karę bezwzględnego pozbawienia wolności na 2,5 roku. Musi także zapłacić 400 zł opłat sądowych.
Sędzia Pomianowska poinformowała, że uniewinnia "Froga" od zarzucanego mu sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, w "wątku warszawskim".
- Oskarżony nie wyczerpał znamion przestępstwa bezpośredniego sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Oskarżony nie stworzył takiej sytuacji, która sprowadzałaby zagrożenie dla zdrowia lub życia wielu osób. Sąd uznał, że pomimo brawurowej jazdy, łamiąc przy tym zasady obowiązujące w ruchu drogowym, poruszając się z dużą prędkością i powodując dezorganizację ruchu drogowego, oskarżony w krytycznym czasie panował nad swoim pojazdem. To stanowisko znajduje odzwierciedlenie w opinii biegłego – podał sąd. Sędzia Pomianowska przypomniała także, że "Frog" który 5 czerwca 2014 r. dopuścił się "szeregu wykroczeń" został już za to ukarany prawomocnymi wyrokami.
Sąd orzekł także wobec "Froga" 5-letni zakaz prowadzenia pojazdów. Roberta N. nie było w sądzie na ogłoszeniu wyroku.
- Zachowanie, które jest opisane w artykule 174 kodeksu karnego mówi o sprowadzeniu bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy, które może przerodzić się w zdarzenie w ruchu lądowym zagrażające wielu osobom albo mieniu w wielkich rozmiarach. Należy jeszcze raz podkreślić, że skutkiem nie jest suma wielu niezależnych od siebie niebezpieczeństw lecz faktycznie istniejący stan niebezpieczeństwa – mówiła sędzia Pomianowska.
Przewodnicząca odwołała się do opinii biegłego, który w obrazowy sposób wyjaśnił tę sytuację. "Nie chodzi o to, czy wiele osób znajdujących się podczas burzy w różnych częściach miasta może zostać indywidualnie trafionych piorunem, lecz chodzi o to, czy istnieje niebezpieczeństwo porażenia tym samym piorunem na raz wielu osób, na przykład stojących pod jednym drzewem. Pojedyncze gromy nie sprowadzą zagrożenia dla wielu osób" – tłumaczyła sędzia odnosząc się do uniewinnienia "Froga" od jednego z zarzucanych mu czynów.
W "wątku kieleckim" sąd uznał, że "Robert N. wypełnił znamiona przestępstwa z art. 174 kk".
- Gdyby nie racjonalne zachowanie innych uczestników ruchu, to jazda oskarżonego w taki sposób, z taką prędkością i w takich warunkach, a więc prowadzenie pojazdu mechanicznego z naruszeniem najbardziej elementarnych zasad w ruchu lądowym doprowadziłoby do wypadku drogowego o tragicznych skutkach, w których uczestniczyłby kierowca betonomieszarki, kierowca ciężarówki, rowerzysta, dwaj policjanci i sam oskarżony, oraz być może inne pojazdy znajdujące się w niedalekiej odległości" – podała sędzia. "Zagrożenie miało charakter konkretny, a nie potencjalny – stwierdził sąd. Sędzia Pomianowska dodała, że gdyby "Frog" zderzył się z którymś z pojazdów poruszając z prędkością 120-150 km/h, to najprawdopodobniej by tego nie przeżył.
Sędzia Pomianowska argumentując wysokość kary wymierzonej "Frogowi" cytowała Arystotelesa.
- Kara jest rodzajem lekarstwa. Właściwym lekarstwem dla oskarżonego, aby uświadomił sobie naganność swojego zachowania, a także stopień winy, w ocenie sądu jedynym lekarstwem może być kara bezwzględnego pozbawienia wolności – podała. Sędzia jazdę "Froga" określiła jako "szaleńczą". Nie umknął uwadze sądu również fakt, że Robert N. nagrania ze swoich rajdów umieszczał w internecie.
- Dobro prawne, jakim jest bezpieczeństwo innych uczestników w ruchu lądowym jest dobrem, którego on sam nie szanuje. A przecież tu chodzi o życie, zdrowie i mienie innych ludzi. Jeżeli ktoś z taką brawurą i w takich okolicznościach okazuje tak bardzo lekceważący stosunek do bezpieczeństwa innych uczestników drogi, to nie zasługuje w ocenie sądu na łagodny wymiar kary – podała sędzia Pomianowska.
Sąd zwrócił także uwagę, że wymiar kary powinien pełnić rolę prewencyjną i być przestrogą szczególnie dla tych osób, które pochwalały zachowania "Froga" publikując komentarze w internecie i okazując mu wsparcie.
Prokurator Monika Mieczykowska z Prokuratury Okręgowej w Płocku, która oskarżała "Froga", wnosiła o wymierzenie mu kary 5 z grożących mu 8 lat pozbawienia wolności.
Mecenas Łukasz Krupa, obrońca oskarżonego, oczekiwał, że sąd uniewinni jego klienta. Po ogłoszeniu wyroku adwokat poinformował, że odwoła się od poniedziałkowego rozstrzygnięcia, bo opinia biegłego, która przesądziła o uznaniu przez sąd winy "Froga" jest jego zdaniem "zbyt hipotetyczna" i zawiera "zbyt wiele niewiadomych, by można było ustalić określony przebieg potencjalnego zdarzenia, gdyby do niego doszło". Mecenas Krupa powiedział, że nie spotkał się wcześniej z "takim dużą aktywnością organów ścigania", w jakiejkolwiek innej sprawie dotyczącej zdarzenia drogowego.
- Uważam, że był to element polowania na "Froga", trudno się oprzeć takiemu wrażeniu, skoro sąd skazał mojego klienta za zdarzenie, które trwało w przedziale jednej sekundy lub dwóch - dodał adwokat. Obrońca "Froga" podkreślił, że oskarżony podchodzi bardzo krytycznie do swoich występków sprzed lat.
O "Frogu" stało się głośno, gdy w czerwcu 2014 r. w internecie pojawił się film nagrany kamerą umieszczoną w aucie, na którym widać jak mężczyzna - później, w trakcie śledztwa potwierdzono, że był to Robert N. - jadąc ulicami Warszawy, wjeżdża na skrzyżowanie na czerwonym świetle, prowadzi auto z dużą prędkością slalomem między innymi pojazdami, a także ściga się z motocyklistami.