Exposé dla normalnych
Normalność. To było słowo klucz wczorajszego exposé premiera Mateusza Morawieckiego. W trwającym ok. 1,5 godz. przemówieniu szef rządu odniósł się do większości wyzwań, jakie czekają Polskę w najbliższych latach. Wezwał również opozycję do działań ponad podziałami i wyszedł z propozycją zmiany konstytucji, tak aby zagwarantować Polakom pieniądze zbierane na emeryturę.
75 minut trwało exposé Mateusza Morawieckiego, co lokuje premiera w okolicach średniej, gdyby brać pod uwagę wszystkie wystąpienia dotychczasowych szefów rządu. Rekordy pozostały nadal niepobite: najdłużej przemawiał Donald Tusk – 185 minut, a najkrócej Hanna Suchocka, która wyrobiła się w pół godziny. Z pewnością zainteresowanie mediów i dziennikarzy jest jednak stałe. Nie zabrakło prezydenta Andrzeja Dudy. Do tego na sali plenarnej pojawili się również byli premierzy – Leszek Miller i Jan Krzysztof Bielecki.
Odrzucić skrajności
Premier w dużej mierze skupił się na technikaliach i odnosiło się wrażenie, że robił wszystko, aby nie denerwować opozycji. Wycieczki w stronę Platformy Obywatelskiej i wspominanie ich rządów padało raczej w kontekście porównania dorobku rządów PO-PSL z pierwszą kadencją PiS. Mimo to co jakiś czas słychać było fukanie ze strony posłów Koalicji Obywatelskiej: „zadzwoń do Banasia”. Na samym początku próbował też błysnąć poseł Konfederacji Grzegorz Braun i na chwilę zablokował mównicę, chcąc zgłosić wniosek formalny. Nie za bardzo jednak było wiadomo, o co mu chodziło, i odebrano to jedynie jako próbę zwrócenia na siebie uwagi. Braun jest bowiem jednym z dziewięciu kandydatów, którzy biorą udział w prawyborach prezydenckich w Konfederacji. Gdy premier zaczął przemawiać, mógł liczyć na wsparcie sali zdominowanej przez Prawo i Sprawiedliwość. Największy aplauz towarzyszył zapowiedzi odrzucenia wszelkich ideologii skierowanych do młodzieży. – Dzieci są nietykalne. Kto podniesie ideologiczną rękę na nie, ten podniesie rękę na całą wspólnotę – powiedział Mateusz Morawiecki. Zapowiedział jednak, że nie chce żadnej wojny kulturowej. – Kto chce dzieci zatruć ideologią, oddzielić od rodziców, kto chce bez zaproszenia wejść do szkół i pisać ideologiczne podręczniki, ten podkłada ogień pod Polskę, ten chce wywołać w Polsce wojnę kulturową. Nie będzie tej wojny! Nie dopuszczę do niej. A jeśli znajdą się tacy, którzy ją wywołają, to my ją wygramy, wygra ją rodzina, bo rodzina to wartość arcypolska – mówił premier przy aplauzie większości sejmowej. W całym wystąpieniu premier często podkreślał słowo „normalność” i przekonywał, że „żadna skrajność nie jest dobra”.
Zmiana konstytucji
Istotnym elementem politycznym może być propozycja zmiany konstytucji i to w temacie, który dotyczy każdego obywatela, czyli emerytury. Najpierw premier pochwalił rząd za rozwój pracowniczych planów kapitałowych i stworzenie innych mechanizmów związanych z polityką emerytalną. – Nasz program jest programem zainicjowanym przez rząd, ale oszczędności, które gromadzą w nim Polacy, są środkami w pełni prywatnymi i dziedziczonymi. Jednocześnie rozumiemy nieufność Polaków do systemu – mówił premier. – Dlatego mam propozycję do wszystkich siedzących na tej sali: naprawmy to wspólnie. Zmieńmy Konstytucję RP, tak by zagwarantować prywatną własność środków zgromadzonych w PPK i IKE (indywidualne konta emerytalne – przyp. red.). Tak możemy odzyskać zaufanie obywateli do systemu emerytalnego i przywrócić im wiarę w godną egzystencję – zaapelował premier Mateusz Morawiecki. W tym celu musiałoby być jednak porozumienie ponad podziałami politycznymi. Na to z pewnością nie ma jednak żadnych szans. Już wczoraj takiemu rozwiązaniu sprzeciwili się posłowie opozycji. – Lewica się na to nie zgodzi i nie będzie zmieniać konstytucji z Prawem i Sprawiedliwością, które ją łamało. To może być precedens do dalszych zmian – mówi nam Krzysztof Gawkowski z Lewicy. Propozycji nie traktuje również poważnie Krzysztof Bosak z Konfederacji. – Prawo i Sprawiedliwość nie ma większości konstytucyjnej. To raczej próba odwrócenia uwagi od kwestii merytorycznych – mówi nam Krzysztof Bosak.
Hybrydowe przemówienie
W zasadzie niemal wszystkie elementy exposé i obietnice nie budziły większych kontrowersji. Dość powiedzieć, że każdy słyszał w nim to, co chciał. Janusz Korwin-Mikke z Konfederacji słyszał w nim wątki lewackie, a z kolei jego klubowy kolega uznał, że były bardziej prawicowe (co miało być oczywiście sukcesem Konfederacji, gdyż „teraz trudniej PiS‑owi tylko udawać prawicowych). Faktycznie jednak premier skoncentrował się na sprawach zwykłych Polaków, nie zważając na głosy skrajności. Na to zwrócił uwagę prezydent Andrzej Duda. – Cieszę się, że [premier] zaakcentował te rzeczy, które z mojego punktu widzenia, prezydenta RP, są tak bardzo istotne, że chcemy, żeby Polska wreszcie stała się normalnym państwem. Słowo „normalność” pan premier powtórzył kilkukrotnie. Jest to w moim przekonaniu podniesienie go na zupełnie inny poziom funkcjonowania i życia. To nie jest ciepła woda w kranie. To jest ciepła woda w kranie w mieszkaniu, za które jesteśmy w stanie spokojnie zapłacić czynsz, bo zarabiamy na tyle dobrze, żeby to realizować i nie martwić się o to, gdzie jest praca, gdzie jest dobra płaca, zapewnione bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne, gdzie jest realizowana stabilna polityka gospodarcza i zgodna z nowoczesnymi prądami polityka proekologiczna, ochrony klimatu, ochrony powietrza – mówił prezydent Andrzej Duda. Premier składał obietnice, które nie budzą większych kontrowersji. Obiecał: 14. emeryturę, przyspieszenie inwestycji, program poprawiający bezpieczeństwo na drogach, rozwiązywanie problemu plastiku, rozwój odnawialnych źródeł energii oraz program zachęcający do powrotów Polaków z zagranicy.
Czytaj więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"
Serdecznie polecamy środowe wydanie „Codziennej”.
— GP Codziennie (@GPCodziennie) November 20, 2019
Więcej możecie przeczytać już teraz na https://t.co/1HYRtWiDJA #gpc pic.twitter.com/9Xa3LKdKYK
Czytaj także:
Dr Żukowski ocenił expose premiera: Zarzut braku konkretów ze strony opozycji jest nietrafny