NASZA AKCJA Włodzimierz Cimoszewicz pozwał „Gazetę Polską” za to, że ujawniła, w jakim skandalicznym stanie zostawił leśniczówkę w Puszczy Białowieskiej, którą przez kilkanaście lat wynajmował półdarmo od Lasów Państwowych. – Prosimy czytelników i sympatyków „GP”, aby na rozprawę przynieśli kontakty, kable i inne przedmioty, w których tak gustuje Cimoszewicz – apeluje redaktor naczelny „GP” i „Codziennej” Tomasz Sakiewicz.
Włodzimierz Cimoszewicz to były członek m.in. Związku Młodzieży Socjalistycznej, a w latach późniejszych Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. W latach 80. ubiegłego wieku miał zostać zarejestrowany przez Służbę Bezpieczeństwa jako kontakt operacyjny o pseudonimie Carex.
W marcu br. „Gazeta Polska” ujawniła, w jakim stanie Włodzimierz Cimoszewicz pozostawił wynajmowaną przez lata leśniczówkę w Puszczy Białowieskiej. Co ciekawe, Cimoszewicz za działkę 0,25 ha, dom o powierzchni 218,29 mkw. i 227,64 mkw. budynków gospodarczych płacił niecałe 800 zł miesięcznie. W tej cenie było również utrzymanie w dobrym stanie i odśnieżanie 2 km drogi prowadzącej do posiadłości. Gdy Lasy Państwowe zdecydowały się rozwiązać z byłym premierem umowę, ten postanowił, że odegra się na nich, demolując domek. Wyprowadzając się z leśniczówki, polityk zabrał ze sobą m.in. meble kuchenne, samowar, a nawet piec. Powyrywano gniazdka i instalację elektryczną. Zabrano drzwi, ościeżnice i parapety. Zerwano nawet boazerię. To o tyle dziwne, że raz użytych paneli nie da się ponownie wykorzystać. Usunięto także elewację z budynku gospodarczego oraz wycięto kawałek ganku. Aby ktoś mógł ponownie zamieszkać w tej leśniczówce, należałoby przeprowadzić generalny remont. Warto też zaznaczyć, że Cimoszewicz – w czasie gdy mieszkał w posiadłości – bez jakichkolwiek zgód postawił na działce garaże samochodowe oraz zbiornik na gaz LNG.
Publikacja „GP” nie spodobała się byłemu premierowi, który postanowił pozwać redaktora naczelnego Tomasza Sakiewicza, autora tekstu Jacka Liziniewicza oraz Niezależne Wydawnictwo Polskie. Terminu pierwszej rozprawy jeszcze nie wyznaczono. W związku z tym ruszamy z naszą akcją, o której humorystycznie opowiada red. naczelny „GP”. – Władimir Cimoszewicz obraził się za ujawnienie tego, że zachował się jak dobry sowiecki czekista, który wchodząc do domu, wyrywa kable, kontakty, lustra, toalety. Być może podobnie zachowa się w PE. Aby tego uniknąć i oszczędzić Polsce wstydu, przynieśmy mu na rozprawę stare kontakty, elektrykę, boazerię – mówi red. Sakiewicz.
Na adres redakcji mogą Państwo wysyłać zdjęcia różnego rodzaju „domowego złomu”. Przekażemy je nowemu europosłowi.
TEN i WIELE INNYCH TEKSTÓW ZNAJDZIESZ W DZISIEJSZYM WYDANIU "GAZETY POLSKIEJ CODZIENNIE'