Pięć rodzin mieszkało w budynku, który zawalił się po eksplozji w środę wieczorem w Ścinawie (woj. dolnośląskie). Ranne zostały cztery osoby. Najciężej poszkodowaną kobietę do szpitala zabrał śmigłowiec LPR. Straż pożarna nadal przeszukuje gruzowisko. Najprawdopodobniej w zawalonym budynku nikogo nie ma.
W Ścinawie prowadzone są prace przy budowie gazociągu, który po eksplozji został zakręcony przez pogotowie gazowe w okolicy, gdzie doszło do wybuchu. Strażacy ze specjalistycznym sprzętem i psami kontynuują przeszukiwanie gruzowiska. Pierwsze informacje przekazane przez strażaków mówiły o trzech osobach poszukiwanych, ale później służby podały, że w zawalonym budynku najprawdopodobniej nikogo nie ma. Mucha powiedział PAP, że przeszukanie gruzowiska może zająć jeszcze kilka godzin.
Burmistrz Ścinawy Krystian Kosztyła powiedział PAP, że w budynku mieszkało pięć rodzin. Ranne zostały cztery osoby. Najciężej poszkodowaną kobietę do szpitala zabrał śmigłowiec LPR. Burmistrz powiedział, że dla rodzin, które straciły mieszkania w wyniku wybuchu, gmina ma schronienia w lokalach oraz w schroniskach młodzieżowych.