To posunięcie trudno uznać za coś innego niż za kolejne antypolskie działanie koalicji 13 grudnia. Ekipa Tuska nie tylko chce wygasić gospodarczy rozwój Polski, faktycznie rezygnując z wielu kluczowych inwestycji. Nie tylko przykrawa edukację do wymagań stawianych zbieraczom szparagów. Nie tylko rezygnuje z odszkodowań i reparacji ze strony Niemiec, ale chce najwyraźniej spuścić zasłonę milczenia nad zagrabionymi przez antenatów naszych obecnych "przyjaciół" zza Odry dobrami kultury. Czy temu właśnie ma służyć likwidacja Departamentu Restytucji Dóbr Kultury w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego? "Trudno jest odczytywać inaczej, niż jako kulturowe i polityczne barbarzyństwo" - komentuje były minister kultury prof. Piotr Gliński.
O tym, że działający zaledwie dwa lata Departament Restytucji Dóbr Kultury już nie istnieje można się przekonać, próbując - bezskutecznie - wejść na jego stronę internetową. Likwidacja tej instytucji jest ogromną stratą.
Jak przypomina Salon24, wśród regulaminowych zadań departamentu były m. in.: inicjowanie, koordynowanie i prowadzenie poszukiwań utraconych dóbr kultury, w szczególności poprzez kwerendy archiwalne i biblioteczne oraz monitoring rynku sztuki i zdigitalizowanych zasobów zbiorów publicznych w kraju i za granicą. Zespół prowadził drobiazgowe poszukiwania zrabowanych w Polsce dzieł, głównie na terenie Niemiec, Rosji, ale nie tylko
W ostatnich latach Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego, właśnie dzięki pracy Departamentu Restytucji Dóbr Kultury, udało się odzyskać ponad 500 różnych dzieł zagrabionych w naszym kraju podczas II wojny światowej. Są wśród nich tak cenne obrazy, jak „Ulica z ruiną zamku” Roberta Śliwińskiego, „Zima w małym miasteczku” Maksymiliana Gierymskiego, „Zesłanie Ducha Świętego” Izaaka van den Blocke, „Apollo i Dafne” Abrahama Bloemaerta , „Wiejska dziewczyna w żółtej chuście” Leona Wyczółkowskiego oraz Alberta Edelfelta "Pod brzozami / Dzieci w lesie brzozowym nad fiordem Haiko" z 1882 roku.
Likwidację Departamentu Restytucji Dóbr Kultury skomentował w Tygodniku Solidarność były minister kultury prof. Piotr Gliński.
"To jest niewiarygodne. Nawet w tym państwie obecnym trudno sobie wyobrazić, żeby można było podejmować takie decyzje. Bo to był departament stworzony ogromnym trudem, pracowało tam wielu specjalistów, którzy stworzyli system odzyskiwania dzieł sztuki. A to jest w Polsce bardzo potrzebne, ponieważ myśmy stracili ponad pół miliona dzieł sztuki w czasie wojny. Ponadto, warto przypomnieć, że departament zajmował się restytucją nie tylko dzieł, które zostały zrabowane w czasie II wojny światowej, ale także te, które zaginęły później w czasie PRL-u. No i niestety to trudno jest odczytywać inaczej, niż jako takie kulturowe i polityczne barbarzyństwo", stwierdził oburzony polski polityk i naukowiec i dodał: “Nie wiem, ja nie potrafię racjonalnie odpowiedzieć, dlaczego takie rzeczy się dzieją. Czy ktoś robi to ze złośliwości, czy też to polityka polska wobec wiadomo kogo, komu odpowiada to, że my odzyskujemy dzieła w spółki już aż tak poddańcza".
Do skandalicznej decyzji ekipy Tuska prof. Gliński odniósł się także na swoim profilu społecznościowym.
"Dwie informacje z państwa policyjnego Tuska: rozpędzili właśnie departament restytucji dóbr kultury, który walczył o zwrot zrabowanych dzieł sztuki. I wycofali się z budowy pomnika Bitwy Warszawskiej, którą my prowadziliśmy. Dwa prezenty Tuska - für Deutschland i dla Putina...", napisał na X.
Źródło: tysol.pl, salon24, wpolityce.pl, X/Piotr Gliński