– Decyzja prezydenta była jedyną możliwą w tej trudnej sytuacji. Po naszej stronie nie było żadnych błędów dyplomatycznych. To była operacja wymierzona w Polskę – mówi Jan Dziedziczak, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz pełnomocnik rządu do spraw Polonii i Polaków za granicą, w rozmowie z Adrianem Siwkiem.
Panie Pośle, czy Pana zdaniem prezydent Andrzej Duda podjął słuszną decyzję, postanawiając nie jechać do Izraela na obchody wyswobodzenia niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz organizowane przez instytut Yad Vashem?
To była słuszna decyzja. To wydarzenie organizowane przez organizację pozarządową związaną z rosyjskimi pieniędzmi. W mojej ocenie istnieje duże niebezpieczeństwo prób dyskredytacji Polski i przedstawienia światu nieprawdziwej narracji rosyjskiej. Na pewno nie ma tutaj szlachetnych intencji. Niedopuszczenie prezydenta Andrzeja Dudy do grona mówców to w mojej ocenie niezauważenie polskich ofiar obozu Auschwitz, a także tego, że obóz ten został początkowo założony dla Polaków. To także próba ukazania Rosji jako kraju, który jest w gronie pogromców niemieckiego nazizmu i który zawsze był po stronie dobra, co, jak wiemy, jest ostatnią rzeczą, którą o ówczesnym stalinowskim terrorze można powiedzieć...
CAŁY WYWIAD ZNAJDZIESZ W DZISIEJSZEJ "GAZECIE POLSKIEJ CODZIENNIE"