Dziedziczak: Podział na "posmoleńskie dzieci" i "resortowe dzieci" wypłynął naturalnie
– Podział ten wywodzi się z historii. Z jednej strony mamy potomków tych, którzy walczyli o wolną Polskę, z drugiej potomków ich oprawców – podkreślał poseł PiS w Telewizji Republika.
– Czy śledzicie cykl "Gazety Wyborczej" zatytułowany "Posmoleńskie dzieci" i czy faktycznie istnieje podział na "dzieci posmoleńskie" i "resortowe"? A jeśli tak, w której z grup odnajdujecie się – pytał polityków – Jarosława Gowina i Jan Dziedziczaka – Michał Rachoń na antenie Telewizji Republika.
– Nie mogę należeć do zwolenników resortowych dzieci ze względu na moje tradycje historyczne, ale źle się odnajduję w takich dychotomicznych podziałach. Jestem raczej z pokolenia JP II – odpowiedział Gowin.
– Jeśli chodzi o podział lansowany przez "GW", to wypłynął on w sposób naturalny. To kontynuacja podziałów na tych, co walczyli kiedyś o niepodległość Polski i ich oprawców. Wszystko to widać jak na dłoni po lekturze "Resortowych dzieci. Mediów" Doroty Kanii – mówił z kolei Dziedziczak.
Gości pytano również o ocenę sytuacji na rynku mediów po katastrofie smoleńskiej. – Mocną pozycję uzyskały tygodniki prawicowe. Na rynku medialnym wypłynęła Telewizja Republika, ale jest jedyna na tym froncie – mówił Gowin.
– Chociaż na rynku tygodników jest pluralizm, to rynek telewizyjny jest odchylony w stronę lewicowo-liberalną. Kibicuję TV Republika, bo media są po to, by patrzeć władzy na ręce. I jeśli dziś premier Donald Tusk oburza się na konferencji, że stacja ta "z taką satysfakcją pisze o kolejnym skorumpowanym urzędniku", to oznacza, że wcześniej brakowała telewizji, która takie sprawy odważnie opisywała – tłumaczył Dziedziczak.
