- Dlaczego fundacja, za którą stały kazachskie, rosyjskie pieniądze, pojawiła się ex nihilo, nagle, musiała mieć duże pieniądze, skoro miała mieszkanie w centrum Kijowa i nie została w sposób precyzyjny prześwietlona przez polskie służby. Nadal mamy za mało przesłanek, by dziś stawiać kategoryczne sądy i oceny. To jest wciąż pole do analiz - powiedział w programie "W punkt" Rafał Dzięciołowski, historyk, członek Rady Fundacji "Wolność i Demokracja".
- O istnieniu Fundacji dowiedziałem się w Kijowie na Majdanie. 1 grudnia 2013 r. pojechałem tam z Jarosławem Kaczyńskim, całym PiS-em na wielki, milionowy wiec przeciwko reżimowi Janukowycza. My, którzy od 20 lat interesujemy się Ukrainą, dziwiliśmy się, że jest Fundacja Otwarty Dialog, mająca siedzibę w centrum Kijowa i jest zaangażowana w walkę o demokrację na Ukrainie. Byliśmy pozytywni zaskoczeni, że jest organizacja, która wspiera niepodległościowe ruchy ukraińskie. Obecność tej Fundacji mnie zdziwiła, ponieważ wcześniej o niej nie słyszałem - powiedział Rafał Dzięciołowski.
- Chcieliśmy się dowiedzieć, co oni robią, bo pierwszy kontakt był bardzo fajny, stanowili wsparcie dla przyjeżdżających do Kijowa Polaków, dziennikarzy polskich. Dla wielu dziennikarzy, moich kolegów, fundacja i jej lokal w Kijowie był punktem oparcia, myśleliśmy wtedy, że jest to polski azyl w Kijowie. Dzisiaj patrzyłbym na to inaczej, choć wtedy mieliśmy pozytywne skojarzenia i wiele nam się dobrego kojarzyło. Teraz dowiadujemy się szokujących informacji o konotacjach zarządu fundacji i jej sponsorów - dodał Dzięciołowski.
Członek Rady Fundacji "Wolność i Demokracja" mówił także o sprawie przewozu kamizelek kuloodpornych na Ukrainie przez Fundację Otwarty Dialog. - Robili to w ilościach wręcz hurtowych, nasza fundacja przewiozła kilkadziesiąt kamizelek, bo nie mieliśmy koncesji na handel bronią. Kamizelka w prawie polskim wymaga takiej koncesji jak rakieta czy karabin. Musieliśmy uzyskać koncesję na handel bronią, ale zrezygnowaliśmy z ubiegania się o nią. Zdecydowaliśmy się na import z Niemiec - powiedział historyk. - Czym innym jest to, co widzimy dzisiaj - zaangażowanie Fundacji Otwarty Dialog w obalanie demokratycznie wybranego rządu - dodał.
- Problem jest inny – dlaczego fundacja, za którą stały kazachskie, rosyjskie pieniądze, pojawiła się ex nihilo, nagle, musiała mieć duże pieniądze, skoro miała mieszkanie w centrum Kijowa i nie została w sposób precyzyjny prześwietlona przez polskie służby. Nadal mamy za mało przesłanek, by dziś stawiać kategoryczne sądy i oceny. To jest wciąż pole do analiz - podkreślił gość TV Republika.