Pole manewru z naszej strony jest już ograniczone niemal do zera. (...) Jeśli politycy lub urzędnicy unijni, którzy są inspirowani przez polityków opozycji totalnej, mają pomysł, żeby "grillować Polskę" i przeciągać tę sytuację w nieskończoność, to wolelibyśmy doprowadzić jak najszybciej do głosowania (nad art. 7 - red. – mówił dziś szef kancelarii premiera Michał Dworczyk na antenie Polsat News.
Na specjalny wniosek Komisji Europejskiej, we wtorek w Luksemburgu odbędzie się wysłuchanie przedstawicieli Polski w ramach artykułu 7.
Naszym zdaniem pole manewru z naszej strony jest już ograniczone niemal do zeraZostało wykonanych parę bardzo konkretnych ruchów, namacalne dowody - nie tylko dla Komisji Europejskiej, ale i dla innych naszych partnerów europejskich - są w postaci nowelizacji ustaw, że Polska chce porozumienia, że ma czyste intencje. Zobaczymy, jak się będzie dalej rozwijała ta sytuacja – mówił.
Redaktorka programu Dorota Gawryluk zapytała, czy rząd w sporze z KE nie cofnie się już "ani o krok".
– W polityce jest tak, że nigdy nie powinno się mówić nigdy. Nie ma co przesądzać, jak ta sytuacja będzie się rozwijała. Cały czas liczymy na otwartość ze strony KE, ale oczywiście trzeba rozważać wszystkie scenariusze – odparł Dworczyk.
– Teraz trwa procedura, która może się niebawem skończyć. Mamy nadzieję, że nie dojdzie do głosowania, że dojdziemy do porozumienia, ale gdyby go wciąż nie było, to jesteśmy zainteresowani zakończeniem tego w taki sposób, żebyśmy poznali opinię wszystkich krajów UE – kontynuował.
Polityk zaznaczył, że Polska "cały czas jest otwarta na dialog, ale jeżeli będzie inne oczekiwanie po stronie KE, to jesteśmy gotowi do takiej konfrontacji".