Kamil Durczok kupił na stacji benzynowej setkę wódki. Działo się to chwilę przed kolizją, którą pijany dziennikarz spowodował pod Piotrkowem Trybunalskim – informuje "Super Express".
"Skontaktował się z nami świadek, który zapewnia, że pół godziny wcześniej widział Durczoka na stacji benzynowej. – Stał w kolejce. Rozglądał się nerwowo wkoło. Kupił tak zwaną 'małpkę' i schował ją do kieszeni w spodniach. Po wyjściu ze sklepu szedł do auta razem z młodą dziewczyną i psem. To był na pewno Kamil Durczok. Wiele osób go widziało – twierdzi informator gazety.
Co na to prawnik Durczoka? – Nic o tym nie wiem. Jestem zaskoczony. I wierzę, że to nie jest prawda – skomentował adwokat znanego dziennikarza.
Według ustaleń "SE" Durczok przez cztery dni miał pić alkohol: głównie wino, piwo i whisky. Nad morze pojechała z nim 20-letnia dziewczyna, którą poznał pod Krakowem.