Minął już tydzień od zaginięcia 3,5-letniego Kacperka w Nowogrodźcu. Poszukiwania chłopca na Dolnym Śląsku cały czas trwają. W akcji uczestniczy także Krzysztof Rutkowski. Planuje przeprowadzić eksperyment.
3,5-letni Kacper zaginął w poniedziałek około godz. 19 w okolicy ul. Lubańskiej w Nowogrodźcu - niewielkiej wsi pod Bolesławcem. W chwili zaginięcia dziecko przebywało ze swoim tatą na działce. W pewnym momencie mężczyzna miał stracić dziecko z oczu.
Od tej chwili trwają poszukiwania dziecka. Na miejscu jest nasz reporter, który z bliska przygląda się akcji poszukiwawczej. Mimo zaangażowania ogromnych sił, bo Kacpra szukają policjanci, strażacy, Wojska Obrony Terytorialnej, po dziecku nie ma śladu. Przeczesano niemal 500 hektarów terenu wokół miejsca zniknięcie 3,5-latka. Przeszukano okoliczne łąki, ogródki działkowe, tereny leśne.
Pod uwagę brane są różne scenariusze. Pojawiło się także przypuszczenie, że Kacper mógł zostać porwany lub w trakcie biegania wpaść do jakiegoś otwartego włazu czy studzienki. Jednak według policji najbardziej prawdopodobne jest, że chłopiec wpadł do rzeki, która biegnie blisko działek.
W akcję poszukiwań chłopca zaangażował się także Krzysztof Rutkowski. O pomoc poprosiła go rodzina zaginionego chłopca. Rutkowski zapowiedział, że pracuje za darmo.
Jak informuje portal wroclaw.wyborcza.pl, jego ekipa skupia się na innym fragmencie rzeki - bardziej w dół Kwisy. Planują też przeprowadzić eksperyment. Polegałby on na obliczeniu prędkość, z jaką nurt rzeki może przenosić ciało 3,5-letniego chłopca. "Wykorzystamy w tym celu manekina i dokonamy obliczeń. Będziemy przeszukiwać te obszary rzeki, do których ciało mogło dotrzeć. Sprawdzimy Kwisę i jej odnogi" - mówi gazecie Rutkowski.
Zaoferował 50 tys. zł za przekazanie informacji, które doprowadzą do odnalezienia chłopca.