W Wereszynie pod Włodawą (woj. lubelskie) doszło do makabrycznego odkrycia. Policjanci otrzymali zgłoszenie, że w studni pływa ludzkie ciało. – Zwłoki były już w stanie daleko posuniętego rozkładu – mówił rzecznik prasowy włodawskiej PSP w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim".
Miejsce natychmiast zabezpieczono, a swe czynności rozpoczęli prokurator i policyjny technik. Po oględzinach, ciało przekazano pracownikom zakładu pogrzebowego.
Okazuje się, że wyłowiony ze studni mężczyzna już dawna zniknął z oczu mieszkańców wsi. – Kiedy pytaliśmy jego partnerkę, gdzie się podział, odpowiadała, że jest w więzieniu. Miał tam trafić za pobicie sąsiada – mówi jeden z mieszkańców Wereszyna.
– Z naszych ustaleń wynika, że partnerka ofiary ostatni raz widziała go przed dwoma tygodniami. Przypuszczała, że mężczyzna, który bywał na bakier z prawem, rzeczywiście został zatrzymany przez policjantów. Jak nam powiedziała, w piątek zajrzała do studni i w sobotę powiadomiła nas, co w niej wypatrzyła – tłumaczył Andrzej Wołos z włodawskiej KPP.
Policja stara się wyjaśnić okoliczności zdarzenia. Jeden ze scenariuszy zakłada, że był to nieszczęśliwy wypadek. Sąsiedzi wskazywali, że ofiara wraz z partnerką często przesiadywali przy studni.