Dr Żółtaniecki: Obozy dla uchodźców jak obozy koncentracyjne. Nie jesteśmy przygotowani
– Obozy dla uchodźców wyglądają jak obozy koncentracyjne. Nie jesteśmy przygotowani infrastrukturalnie, by zapewnić im dobre warunki – mówił w programie „Geopolityka” dr Ryszard Żółtaniecki z Collegium Civitas. – Dla nas egzotyczna jest problematyka Libii czy Syrii, tak jak dla Portugalczyków egzotyczna jest kwestia wojny na Ukrainie – dodał.
Sprawa imigrantów
– Pytanie brzmi przyjmować czy nie – mówił dr Łukasz Jasina z Kultury Liberalnej. Jego zdaniem bez względu na odczucia etyczno-moralne w tej kwestii uchodźcy wciąż będą napływać, a sytuacja w Afryce i na Bliskim Wschodzie będzie się pogarszać. – Unia nagle nie może sobie zaprzeczać i przestać ich przyjmować – dodał.
– Polska jest daleko od tych państw, z których napływają imigranci, nie była też państwem posiadającym kolonie, więc tego rodzaju uchodźcy do nas nie przyjeżdżają sami z siebie – stwierdził prof. Paweł Soroka. Politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach podkreślał, że do Polski jednak napływają uchodźcy z Europy Wschodniej.
– To nie jest łatwa sprawa, jej regulacja wymaga lat i przemyślanych strategii – stwierdził. Według niego, aby doprowadzić do konkretnych rozwiązań należy zająć się przyczynami problemu. – Należy się zastanowić, jak przeciwdziałać upadkowi państw, z których imigranci napływają – ocenił.
Zdaniem dr. Żółtanieckiego sprawa imigrantów to problem solidarności europejskiej. – Dla nas egzotyczna jest problematyka Libii czy Syrii, tak jak dla Portugalczyków egzotyczna jest kwestia wojny na Ukrainie – zauważył.
Z kolei według dr. Jasiny w tej chwili imigranci kosztują Polskę bardzo niewiele i nie wynikają z tego żadne koszty społeczne.
Wtórował mu prof. Soroka. – Na tym etapie, gdzie chodzi tylko o 2 tys. uchodźców to nie jest duży problem – zaznaczył.
Dr Ryszard Żółtaniecki podkreślał również, że warto przyjrzeć się warunkom, w jakich znajdują się uchodźcy w Polsce. – Obozy dla uchodźców wyglądają jak obozy koncentracyjne. Nie jesteśmy przygotowani infrastrukturalnie, by zapewnić im dobre warunki – ocenił.
Dr Jasina także przypomniał, że aktualnie Polska boryka się z problemem uchodźców z Czeczenii. – Kwestią należy się zająć na poważnie. Trzeba się zastanowić, czy my tym uchodźcom nie wyrządzimy większej krzywdy – ocenił.
CZYTAJ TAKŻE:
Syryjscy uchodźcy przylecieli do Polski
„Grexit to poważne skutki geopolityczne”
W programie „Geopolityka” dyskutowano także nad sytuacją Grecji, Unii Europejskiej i geopolitycznymi aspektami ewentualnego wyjścia tego kraju ze strefy euro.
– Obu stronom zależy, żeby dojść do porozumienia, ale na korzystnych dla siebie warunkach. Grekom zależy na redukcji części długu, a przywódcy UE jednak obawiają się, że skutki wypchnięcia Grecji ze strefy euro mogą być nieprzewidywalne – wyjaśniał prof. Soroka.
Politolog podkreślał, że chodzi też o skutki geopolityczne, bo w trakcie negocjacji pojawiają się głosy USA, Rosji i Chin. – Wyjście Grecji ze strefy euro może zmienić sytuację geopolityczną na południu Europy. Historia pokazuje, że to delikatny pod tym względem region – podkreślał.
– Pomimo delikatnego flirtu Greków z Rosją, są oni bardzo silnie osadzeni w kulturze europejskiej – stwierdził dr Żółtaniecki, podkreślając, że Grecja raczej nie zwróci się w kierunku państwa Putina. – Pytanie jednak, czy umorzenie długu Greków, rzeczywiście pomoże. Obecna sytuacja to marzenie każdego wierzyciela i banku. Mamy państwo, które zawsze będzie miało długi i zawsze będzie je spłacać – tłumaczył.
– Mamy Ciprasa, który z jednej strony ma poparcie narodu i z drugiej wykorzystuje słabość UE – mówił z kolei dr Jasina. Jego zdaniem Niemcy sami przyznają się do słabości i są w stanie dalej płacić miliardy Grecji, żeby się nie przyznać do upadku idei eurolandu.
– Okazuje się, że euroland nie jest skazany na sukces. Europa boi się scenariusza rozpadu strefy euro. A scenariusz w tej sprawie pisze nie Angela Merkel, tylko Aleksis Cipras – wtórował mu dr Żółtaniecki.
Według prof. Soroki w sprawie Grecji zaczyna być widać podziały w Europie. – Np. Francja jest dość łagodna wobec Greków, Bank Centralny podobno też naciska na porozumienie, ale Niemcy, ale też Słowacja, Finlandia, Hiszpania czy Irlandia mogą w ewentualnym głosowaniu mogą doprowadzić do rozłamu stanowiska Unii – wyjaśniał politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
Według dr. Jasiny Grecja gra z UE w „całkiem partnerską grę”. – Następuje powrót suwerenności narodowej w kontaktach z Unią. Inne kraje z pewnością wezmą z Grecji przykład w tej sprawie – ocenił.
CZYTAJ TAKŻE:
Tusk odwołuje nadzwyczajny szczyt UE. Zamiast tego spotkanie przywódców państw strefy euro
Grecki parlament zaakceptował kształt programu oszczędnościowego. Na ulicach Aten trwają protesty
Cipras godzi się na reformy. Chce w zamian 53,5 mld euro