Dr Targalski w swoim programie w Telewizji Republika ,,Geopolityczny tygiel\'\' skomentował napięte relacji na linii Stany Zjednoczone - Chiny – – Teatr dla ludu się odbył a teraz możemy przejść do polityki. Tak naprawdę celem porozumienia amerykańsko-pólnocnokoreańskiego ma być po pierwsze całkowita denuklearyzacja Korei Północnej, przy czym Trump zaznaczył, że nie pójdzie na żadne ustępstwa, takie jak na przykład zniesienie sankcji, dopóki Kim nie podejmie pierwszych kroków denuklearyzacyjnych - ocenił w swoim programie.
– Sprawy wojny handlowej się wyjaśniły. Mamy teraz pełny obraz sytuacji. Na froncie amerykańsko-chińsko-koreańskim doszło najpierw do szczytu Trump-Kim. Oczywiście było to przedstawienie czysto teatralne, nie podjęto żadnych decyzji. Obaj przywódcy oświadczyli, że są wspaniali i że każda ze stron odniosła ogromny sukces - powiedział dr Jerzy Targalski.
– Teatr dla ludu się odbył a teraz możemy przejść do polityki. Tak naprawdę celem porozumienia amerykańsko-pólnocnokoreańskiego ma być po pierwsze całkowita denuklearyzacja Korei Północnej, przy czym Trump zaznaczył, że nie pójdzie na żadne ustępstwa, takie jak na przykład zniesienie sankcji, dopóki Kim nie podejmie pierwszych kroków denuklearyzacyjnych - stwierdził publicysta.
– Następnie obie strony mają podpisać traktat pokojowy. Stany Zjednoczone w ramach tych umów mają zagwarantować - nie wiadomo jak - suwerenność Korei Północnej, czyli władzę tamtejszych bandytów a do tego mają ewakuować przynajmniej część swojego garnizonu z Korei Południowej - dodał.
– Z punktu widzenia Chin, Korea Północna nie powinna w ogóle podpisywać porozumienia, bo powinna być stałym elementem nacisku na Stany Zjednoczone. Jak sprawy się rozstrzygną to jeszcze się dowiemy, jeżeli oczywiście Trump nie zostanie oszukany - powiedział dr Targalski.
– Jedna opcja zakłada, że Północni Koreańczycy wybiorą opcję amerykańską i rzeczywiście pójdą na ustępstwa, co w dalszej perspektywie pozwoliłoby na zjednoczenie Korei, jej neutralizację i budowę państwa w oparciu na sojuszu z Amerykanami, co oczywiście byłoby klęską Chin. Drugi wariant to jest dokładnie to samo w oparciu o Chiny - ocenił ekspert Telewizji Republika.
– Jak ta sytuacja się rozwiąże, w tej chwili trudno wyrokować. Należy obserwować przebieg wydarzeń. Dla Chin najważniejsza jest wojna handlowa, którą Trump z Chnami rozpoczął. W tej chwili na około 800 miliardów deficytu, jaki mają Stany Zjednoczone w handlu zagranicznym, 375 miliardów przypada na deficyt w handlu z Chinami. Trump stwierdził, że warunkiem porozumienia jest zmniejszenie tego deficytu do 175 miliardów do roku 2020 - wytłumaczył dr Jerzy Targalski.
– Tak naprawdę nie mamy jeszcze konkretnych decyzji. Chiny zapowiedziały zwiększenie zakupów w Stanach Zjednoczonych np. soi, bawełny. Stanom Zjednoczonym zależy nie tylko na towarach, ale też na sektorze energetycznym, czyli na sprzedaży własnego gazu Chinom. Wicepremier chiński zapowiedział, że jeżeli Stany Zjednoczone wprowadzą cła zaporowe, to wtedy Chiny się wycofają z tego porozumienia i też wprowadzą cła retorsyjne - dodał.
– Stany Zjednoczone cła wprowadziły. Teraz obie strony jakby prężą muskuły. Amerykanie wprowadzili cła, również dotyczące kradzieży technologii. Zapowiedzieli ograniczenia w inwestycjach chińskich w Stanach Zjednoczonych i inne retorsje. Chińćzycy zapowiedzieli wprowadzenie własnych cel na towary amerykańskie - powiedział dr Targalski.