Wielki Piątek oznacza także konkretne wydarzenia historyczne. Bóg objawił się bezpośrednio w procesie dziejowym. I wtedy, na Golgocie, zmienił jego bieg - pisze Marcin Herman w nowym dzienniku "Gazeta Polska Codziennie".
Wiara bierze się ze słuchania i rozważania Słowa Bożego. A szczególnie ze słuchania i rozważania Słowa Bożego w Wielkim Tygodniu – opisów Ostatniej Wieczerzy, Męki i Zmartwychwstania Pańskiego. To przecież centrum wiary chrześcijańskiej.
Do nas wszystkich
Słowo Boże jest skierowane jednocześnie do wszystkich i do każdego człowieka każdych czasów z osobna. Najlepiej więc, gdy każdy sam wyciągnie coś dla siebie z wielkotygodniowych czytań. To bardzo osobiste i intymne sprawy. Szczególnie, jeśli chodzi o Wielki Piątek. Kościół także wycisza się w tych dniach, po czytaniu ewangelicznych opisów Pasji w Niedzielę Palmową nie ma homilii, a Wielki Piątek jest dniem bez mszy św. Jeśli nawet po którymś misterium albo liturgii Drogi Krzyżowej biskup lub papież kieruje jakieś słowa do wiernych, to jest to bardzo krótka wypowiedź. Ten intymny, indywidualny aspekt to jedno. W Wielki Piątek natomiast miały miejsce także konkretne wydarzenia historyczne. Bóg objawi? si? bezpośrednio w?procesie dziejowym. I?wtedy, na Golgocie, zmieni? jego bieg. W?jaki sposób?
ł się bezpośrednio w procesie dziejowym. I wtedy, na Golgocie, zmienił jego bieg. W jaki sposób?
Często zapominamy, jak okrutny był świat starożytny, przed Chrystusem i za Jego czasów. Zapominamy, mimo że przecież w szkole dowiadujemy się o tym, jak Spartanie traktowali kalekie dzieci albo helotów, ludność z niższych warstw (przypomnę może – co jakiś czas organizowano „ćwiczebne” pacyfikacje i rzezie wiosek zamieszkanych przez helotów). Znane są opisy okrucieństw i szaleństw cesarzy rzymskich czy krwawe walki gladiatorów. A to tylko wierzchołek góry zła. Przecież Grecja czy Rzym to były – jak zaznacza wybitny badacz starożytności Zygmunt Kubiak – najdoskonalsze, najbardziej ludzkie formy ówczesnej cywilizacji i państwowości. Przed potęgą rzymską w despotiach Wschodu i północnej Afryki (poza Persją, która również była na wyższym poziomie cywilizacyjnym czy moralnym i z której – nie przez przypadek – prawdopodobnie pochodzili mędrcy, którzy oddali pokłon małemu Jezusowi) ważnym elementem rządzenia były masowe ofiary z ludzi, w tym dzieci. Kartagina przerażała przecież nawet okrutnych i twardych Rzymian.
Bez wybaczenia
Jak przypomina wybitny francuski antropolog René Girard, ten pogański świat był światem bez miłosierdzia i wybaczenia. Zło rodziło kolejne zło, zbrodnia rodziła odwet. Spirala przemocy była w przedchrześcijańskim świecie jego naczelną zasadą. Była też druga zasada – kozła ofiarnego. Na ogół rolę tę wielcy tego świata narzucali niższym klasom społecznym, ludom podbitym, niewolnikom. Jednocześnie, jak widać po dorobku literatury, teatru i filozofii starożytnej Grecji i Rzymu, najwięksi ludzie tamtych czasów czuli zepsucie swojego świata. I tęsknili za dobrem, wyzwoleniem. Niektórzy, tak jak Sokrates, gotowi byli poświęcić życie za wiarę w to, że może być inaczej. Lepiej.
Tak było właśnie za czasów Jezusa. Wtedy dominowało już Imperium Romanum. Ziemia Żydów, jedynego wówczas narodu wybranego przez Boga, usiłującego żyć inaczej niż reszta ludzi i wyczekującego swojego Mesjasza, była na najdalszych peryferiach imperium. W postaci Poncjusza Piłata widzimy całą ambiwalencję kultury rzymskiej i hellenistycznej wobec Jezusa Chrystusa. Piłat miota się między zasadami okrutnej antycznej polityki a fascynacją postacią Jezusa i tęsknotą za lepszym światem. U Żydów z kolei widać całą gamę postaw. Pełna wierność Jana, Maryi czy Marii Magdaleny. Słabość i lęk Piotra czy innych apostołów. Odrzucenie i wydanie na śmierć Jezusa przez faryzeuszy w imię bezdusznej litery prawa, a tak naprawdę wygodnego życia. No i masy, w których pełno jest nienawiści, ale też uwielbienia albo co najmniej zrozumienia dla Jezusa. To wszystko znajdujemy w opisach sądu, biczowania, Drogi Krzyżowej i ukrzyżowania Jezusa. Ciekawe, że jeszcze dalej w tle pojawiają się postaci rzymskich żołnierzy czy greckich mieszkańców Jerozolimy zaintrygowanych tym, co się dzieje. Niektórzy widzą w Jezusie sprawiedliwego. To efekt ukształtowania przez kulturę hellenistyczną i zapowiedź, że wkrótce większość pogan z tego kręgu przyjmie Jezusa.
Christus vincit
Ostatecznie Jezus nie schodzi z krzyża, nie okazuje mocy, nie mści się na swoich oprawcach, nie prowadzi Narodu Wybranego do antyrzymskiego powstania i pogromu okupantów. Innymi słowy świadomie nie wpisuje się w logikę starożytnego świata. Wówczas jest to szokująca postawa. Jednych, np. faryzeuszy, jerozolimski motłoch czy najbardziej prymitywnych rzymskich żołdaków, skłaniająca do pogardy i nienawiści. Albo jak u Judasza – do nihilistycznej rozpaczy. Ale innych skłaniająca do zmiany swojego życia. W późniejszej tradycji Kościoła można znaleźć przecież nawet legendy na temat nawrócenia Poncjusza Piłata. Rzymski setnik występujący w opisie ukrzyżowania Jezusa i domniemany strażnik Grobu Pańskiego natomiast uważany jest za pierwszego rzymskiego męczennika Kościoła. Miał potem zostać zgładzony za porzucenie służby i głoszenie Dobrej Nowiny.
Jezus sam przyjął na siebie rolę kozła ofiarnego, dobrowolnie, nie odpowiadając złem na zło. Wprowadził w ten sposób do tego świata nową logikę, pokazał, że można i trzeba żyć inaczej, że największą wartością jest miłość. I tak właśnie na Golgocie rozpoczęła się przemiana świata na lepsze. W tym sensie, że pojawiła się w nim nowa siła – naśladowcy Chrystusa. Tacy, którzy gotowi są przerwać spiralę zła i przemocy, nawet za cenę poświęcenia siebie samego. Żydzi marzyli o unicestwieniu Rzymu, a tymczasem po paru wiekach chrześcijanie, nowy Izrael, nowy lud wybrany, przejęli Rzym. To, że mimo tych wszystkich przemian do dziś na świecie wciąż jest tak wiele zła, oznacza, że naśladowców Chrystusa jest wciąż za mało. I że zło, do którego człowiek ma niestety z natury skłonność, ciągle się broni. Jednak prędzej czy później, tak jak w Wielką Niedzielę, Jezus Chrystus zwycięży.
Piątkowe wydanie #GPC. Zapraszamy do kiosków oraz na stronę https://t.co/Fx6U5KeYKi #GazetaPolskaCodziennie pic.twitter.com/JUd7jGjPYF
— GP Codziennie (@GPCodziennie) 14 kwietnia 2017