Redaktor Dorota Kania skomentowała wypowiedź rzecznika Władimira Putina, Dmitrija Pieskowa, że Kreml "odnosi się negatywnie do zarzutów Polski, dotyczących katastrofy smoleńskiej i wniosku o aresztowanie rosyjskich kontrolerów lotów z lotniska Smoleńsk Północny".
- To, że Kreml odpowiedział negatywnie na te zarzuty, nie dziwi. Dlatego, że od samego początku Kreml i Władimir Putin utrzymywali, że była to zwykła katastrofa, usiłowali nam wmawiać, że zawiniła brzoza. Taką narrację przyjęła komisja Macieja Laska, najpierw komisja ówczesnego szefa MSWiA pana Jerzego Millera. Rosyjska narracja teraz upadła. Prokuratura znalazła dowody na to, że ta katastrofa została spowodowana umyślnie. Rzecznik Kremla dał dzisiaj do zrozumienia, że nie będą w ogóle akceptowane wnioski polskiej prokuratury o postawienie zarzutów. Jeżeli zostanie wydany list gończy, o czym mówiła prokuratura, osoby, które mają mieć postawione zarzuty, zostaną zatrzymane, i jeżeli wyjada poza teren Rosji, zawiezione do polskiej prokuratury. Jak na razie wiemy, że Rosja ich nie wyda, ale najważniejsze jest to, że to, że te zarzuty będą postawione, zostało zgłoszone. Bo to jest nowy krok w śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej.