"Tomasz Szatkowski nie został odwołany przez prezydenta Andrzeja Dudę i pozostaje ambasadorem Polski przy NATO, ma do tego wszelki tytuł prawny" - powiedział we wtorek w Studiu PAP szef Biura Polityki Międzynarodowej w KPRP Mieszko Pawlak.
Tomasz Szatkowski, od 2019 r. stały przedstawiciel RP przy NATO, 31 maja - razem z trójką ambasadorów z innych państw - zakończył misję, o czym poinformował rzecznik Sikorskiego Wroński. 23 maja sejmowa komisja spraw zagranicznych pozytywnie zaopiniowała kandydaturę Jacka Najdera na ambasadora przy NATO. Jeszcze tego samego dnia prezydent oświadczył jednak, że nie podpisze tej nominacji. Podkreślił, że kandydatura ta nie była z nim konsultowana i że jej nie zaakceptował, co uważa za złamanie dotychczasowej procedury.
Pawlak we wtorek w Studiu PAP, odnosząc się do tych informacji, podkreślił, że "jeżeli ambasador nie jest odwołany przez prezydenta, to nadal jest ambasadorem". Dopytywany, czy jest tak także wtedy, gdy ambasador opuści placówkę, odpowiedział, że to nic nie zmienia, gdyż ten dalej pozostaje ambasadorem i "ma do tego wszelki tytuł prawny". "To prezydent wręcza listy uwierzytelniające, które następnie ambasador składa głowie państwa przyjmującego" - dodał.
"Jeżeli wysyłany jest dyplomata, obojętnie w jakiej randze i nie ma czego złożyć głowie państwa, to nie jest akredytowany jako ambasador. To jest rzecz zupełnie oczywista i tak stanowią przepisy polskiego prawa, tak stanowi też prawo międzynarodowe, Konwencja Wiedeńska. Tutaj nie ma dyskusji" - podkreślił.
Pytany o to, co oznacza obecność chargé d’affaires w danej placówce, odpowiedział, że praktyka pokazuje, że zwykle jest to obniżenie rangi stosunków dyplomatycznych. Na pytanie, czy jest tak w przypadku przedstawicielstwa RP przy NATO, stwierdził, że nie dochodzi tu do obniżenia rangi, bo "ambasador jest".
Pawlak powiedział, że wypracowywany między MSZ a prezydentem kompromis w sprawie zmian na stanowiskach ambasadorów "został wywrócony" w momencie, w którym okazało się, że strona rządowa inicjuje proces opiniowania kandydatów na ambasadorów z pominięciem wystąpienia do prezydenta o wstępną zgodę.
"Rozmowy utknęły w martwym punkcie na tym etapie, kiedy w dość ostentacyjny sposób pominięto ważny etap procedury, czyli występowanie do prezydenta przy całej procedurze desygnowania kandydatów na ambasadorów, to trudno mówić o jakiejkolwiek współpracy ze strony rządowej, ze strony MSZ" - ocenił.
Zdaniem szefa BPM, próba zmiany Ambasadora RP przy NATO na pięć tygodni przed szczytem w Waszyngtonie "budzi powszechne niezrozumienie". "Sytuacja jest absurdalna, takich rzeczy się nie robi" - dodał.
W marcu resort Sikorskiego poinformował, że Sikorski zdecydował, że ponad 50 ambasadorów zakończy misję, a kilkanaście kandydatur zgłoszonych do akceptacji przez polskie kierownictwo MSZ zostanie wycofanych. Zgodnie z prawem ambasadora mianuje i odwołuje prezydent.
Tomasz Szatkowski jest więc nadal (czy to się podoba, czy nie podoba Tuskowi, Sikorskiemu i Wrońskiemu) stałym przedstawicielem RP przy NATO. Dyplomata pełni to stanowisko od 2019 roku. Wcześniej, od końca 2015 roku był wiceministrem obrony odpowiedzialnym za sprawy zagraniczne.