– Krzysztof Kamil Baczyński był lewicowcem, ale nie komunistą. Był lewicowcem w sensie niepodległościowym. Nie był komunistą i nie popierał komunistów, gdyż widział w nich symbol okupacji. Zatem jest to wyjątkowo niesmaczna próba szukania na siłę wzorców przez środowiska, którym generalnie daleko jest do Polski wolnościowej i niepodległościowej – powiedział w rozmowie z portalem telewizjarepublika.pl Tadeusz Płużański, pytany o grafikę poświęconą Krzysztofowi Kamilowi Baczyńskiemu, która pojawiła się na twitterowym profilu Partii Razem.
Ugrupowanie wchodzące w skład Koalicyjnego Klubu Parlamentarnego Lewicy twierdzi, że poeta, który dokładnie 76 lat temu zginął w Powstaniu Warszawskim byłby dziś nazywany „lewakiem”. Trudno nie wychwycić tu pewnego przytyku pod adresem środowisk narodowych i konserwatywnych, od lat upamiętniających bohaterską i ofiarną postawę Powstańców Warszawskich - także w czasach, gdy środowiska lewicowo-liberalne deprecjonowały kolejne rocznice zrywu niepodległościowego rozpoczętego 1 sierpnia 1944 r., nazywając je "czczeniem porażek" i szydząc z "patosu", "martyrologii", zrywu "z szabelką na czołgi",
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy prezesa Fundacji „Łączka” i członka zarządu Reduty Dobrego Imienia, pana Tadeusza Płużańskiego.
Od niemieckiej kuli zginął młody chłopak. Poeta, socjalista, powstaniec. Krzysztof Kamil Baczyński. Dziś nazwano by go „lewakiem”. W powstaniu walczyli ludzie najróżniejszych poglądach. Łączyło ich to, że Polska ma być demokratyczna i sprawiedliwa społecznie, a nie brunatna. pic.twitter.com/a6MjReMPga
— Razem (@partiarazem) August 4, 2020
Fakt, że Baczyński miał poglądy lewicowe, jest powszechnie znany. Owszem, poeta udzielał się w organizacjach lewicowych. Nikt nie kwestionuje również, że w Powstaniu Warszawskim walczyli ludzie o różnych poglądach. Wszystkim bohaterom sierpnia 1944 r. przyświecał jeden cel: wolna i niepodległa Polska.
Czy jednak rzeczą uprawnioną jest stawianie znaku równości pomiędzy lewicą przedwojenną a tym, co lewicą nazywamy dzisiaj?
– No cóż, to jest dziś trochę bez sensu. Owszem, możemy założyć, że każdy może próbować historię pisać na nowo, próbować wykorzystywać dane sytuacje czy osoby do swoich interesów politycznych, ale są jakieś granice absurdu, które tutaj myślę, że zostały tutaj przekroczone – ocenił w rozmowie z naszym portalem Tadeusz Płużański.
– Środowiska, które są tam podpisane, bardzo trudno kojarzyć dziś z walką o wolność i niepodległość kraju. Krzysztof Kamil Baczyński raczej nie miałby dziś wiele z tym towarzystwem wspólnego. Owszem, to prawda, że ludzie o różnych poglądach walczyli w Powstaniu Warszawskim, tyle że Krzysztof Kamil Baczyński bez wątpienia nie był komunistą – podkreślił historyk.
Jak przypomniał publicysta, komuniści nie walczyli w Powstaniu Warszawskim.
– Od początku przeciwni byli tego typu działalności niepodległościowej, byli przeciwko Polskiemu Państwu Podziemnemu i Armii Krajowej, więc to jest jakaś totalna aberracja, podszywanie się pod polskie symbole . Nie ma żadnego związku między Krzysztofem Kamilem Baczyńskim a środowiskami, które wykorzystują jego osobę – ocenił.
W rozmowie z Tadeuszem Płużańskim zwróciliśmy uwagę, że według wielu źródeł lewicowe sympatie poety osłabły po wkroczeniu do Polski Sowietów we wrześniu 1939 r., a wygasły zupełnie po odkryciu grobów polskich oficerów w Katyniu.
– Krzysztof Kamil Baczyński był lewicowcem, ale nie komunistą. Był lewicowcem w sensie niepodległościowym. Nie był komunistą i nie popierał komunistów, gdyż widział w nich symbol okupacji. Zatem jest to wyjątkowo niesmaczna próba szukania na siłę wzorców przez środowiska, którym generalnie daleko jest do Polski wolnościowej i niepodległościowej – ocenił historyk.
– Powinni skupić się na szukaniu patronów gdzieś bliżej siebie. Myślę, że bardziej szczerzy są wtedy, gdy powołują się np. na Zygmunta Baumana niż na Krzysztofa Kamila Baczyńskiego – dodał nasz rozmówca.
W tym kontekście warto zwrócić uwagę na fakt, że środowiska lewicowo-liberalne przez całe lata, przy każdej rocznicy Powstania Warszawskiego próbowały deprecjonować związane z tą rocznicą uroczystości. Obecnie nie tylko starają się również świętować rocznice Powstania Warszawskiego i powoływać się na dziedzictwo bohaterów 63 Dni Chwały, ale również wplatać do tej rocznicy ważne dla siebie symbole i ważne dla nich wartości, takie jak prawa osób homoseksualnych czy równość płci. A może nie tyle wplatać, co nawet wybijać je na pierwszy plan.
– Różne są sposoby zniekształcania historii. Myślę, że wspomniane tu środowiska zobaczyły już, że Powstania Warszawskiego nie da się wykreślić z polskiej historii. W takim razie cóż z tym zrobić? Postanowili więc, że albo będą się starać przekonywać, że Powstańcy Warszawscy walczyli np. o równouprawnienie płci czy o ekologię, co jest oczywiście kłamstwem, albo będzie to taka strategia, jaką widzimy tutaj, a więc próba podszycia się pod znane, zasłużone postacie, takie jak właśnie Krzysztof Kamil Baczyński – ocenił Tadeusz Płużański.
– I oczywiście są próby fałszowania, zakłamywania historii Powstania Warszawskiego. Gdy na przykład słyszę określenia, że w Powstaniu Warszawskim walczyły także „powstanki", to czuję się zdruzgotany. Myślę, że gdyby dziś powiedzieć weterance Powstania, że jest „powstanką”, to pewnie nieźle by się ubawiła – dodał nasz rozmówca.
– Oczywiście, możemy się z tego wszystkiego śmiać, ale sprawa jest poważna, ponieważ za pomocą języka zmienia się znaczenie, wartości. Potem trzeba to wszystko prostować, żeby kolejne pokolenia młodych ludzi nie dały się nabrać na tego typu historie i miały świadomość, że zryw z 1944 r. był w imię wolności, niepodległości, a nie np. w imię miłości do zwierząt futerkowych – podkreślił.
– Nie dajmy też zabierać sobie bohaterów, którzy nie mają nic wspólnego z osobami, które się pod nie podszywają – podsumował historyk.
Od siebie mogę dodać tylko jedno: cała sytuacja jasno pokazuje, że każdy potrzebuje bohaterów, wzorców i autorytetów. Czy jednak można jednocześnie oddawać cześć młodemu poecie i powstańcowi, a z drugiej strony - zakłócać uroczystości poświęcone także jego pamięci?